niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 47 -Zemsta jest mokra


-Joy -
Następny głupi dzień ,znów trzeba przestrzegać regulaminu . Minęły trzy  dni od tego zdarzenia i od tych trzech dni ani słowa nie zamieniłam z Jeromem . Wiem ,że to on jest szpiegiem ,jestem tego pewna . Dlaczego niby dostał ostrzeżenie ?Jerome dużo razy pytał nas co porabiamy ,ale my mówiliśmy nic i od trzech dni nikt nie dostał kary . Szłam właśnie sama do szkoły ,Pat poszła z Eddim ,którą ją o to błagał ,Mara poszła z Mickiem a ja ... a ja szłam sama .
Usłyszałam wołanie i gdy się odwróciłam zobaczyłam Jeroma . Postanowiłam go ignorować ,jakby mnie nie zawołał ,przyspieszyłam kroku.
-Joy ,hej Joy poczekaj!!-krzyczał jak głupi , wreszcie mnie dogonił . Odsapnął.
-Co się dzieję ?-zapytał
-Nic 
-Mi możesz powiedzieć
-A właśnie ,że nie mogę!! A ty dobrze wiesz czemu szpiegu pana Fryderyka!!-krzyknęłam i pobiegłam najszybciej jak mogłam do szkoły.
Zostawiając go w szoku .
-Jerome-
Wiedziałem ,że to się wyda ,że to zły pomysł ,ale oczywiście dla mnie zawsze najważniejsza jest fryzura. A teraz straciłem dziewczynę na ,której na prawdę mi zależy . Wiedziałem ,że to się źle skończy ,ale wtedy nie myślałem racjonalnie i ja muszę to zmienić . Muszę za bardzo się w niej zakochałem by teraz się zbłaźnić .                                            (śliczne ma te oczy :P )
Postanowiłem wrócić się i znowu w szybkim tępię zacząłem biec do Domu Anubisa.
Wreszcie byłem ,będę miał spóźnienie . Zapukałem do drzwi gabinetu pana owłosionego Frycka ,usłyszałem proszę i wszedłem.
-A to ty Clarke ,masz dla mnie jakieś nowe wieści ?-zapytał.
-Tak ,takie wieści ,że ja odchodzę ,słyszysz odchodzę!!-krzyknąłem mu prosto w twarz.
-Usiądź -rozkazał . Zrobiłem to.
-Posłuchaj mnie dziecko ,albo będziesz ze mną albo wylatujesz z Domu Anubisa i  szkoły ...
Zamurowało mnie .

-Narrator -
Patricia siedziała na łóżku i pocieszała Joy ,która była smutna :
-Joy posłuchaj on wolał fryzurę od wszystkiego innego , wkopał nas . Nie płacz przez niego ,ja się zemszczę 
-On wolał fryzurę ?-Joy chciała się przesłyszeć ,chciała ,żeby to nie było prawdą .
-Patricia-
Wraz z Amber gdy opowiedziałam jej wszystko zdecydowałyśmy ,że Jerome powinien dostać nauczkę. Odkręciłam zimną wodę z kranu w kuchni  i nalałam do dzbanka.
- Po co ci to? - Spytała Amber ,która stała oparta o blat i kurczowo mi się przyglądała.
- To tylko jedna czwarta tego ,co planuję mu zrobić. - Mruknęłam zakręcając wodę. Naczynie było już pełne.
- No ,ale co planujesz z tą wodą? - Eh te blondynki. Nic nie kumają.
Westchnęłam ciężko.
- A co ja zazwyczaj robię z cieczami?
Zastanowiła się chwilę.
- Pijesz je?
- Matko! Nie!
Wzruszyła ramionami.
- No to co jeszcze?
- Idziemy się zemścić na Jerrym tak?
- Tak.
- No właśnie ,więc jak myślisz po co mi ta woda?
- Nie mam zielonego pojęcia ,lecz myślę ,że mogłybyśmy ją wsiąść i wylać mu na te jego włosy. - Uśmiechnęła się dumna ze swojego pomysłu.
Spochmurniałam nieco. Jaka ona czasami była głupia.
- Właśnie po to biorę wodę Amber. - Wyjaśniłam jej.
- Aha...wiedziałam.
- Ta jasne. - Prychnęłam. - Dobra chodź. - Pociągnęłam ją za rękę. Pokierowałyśmy się do jego pokoju licząc ,że go tam zastaniemy. Zapukałam do drzwi ,lecz nawet po dłuższej chwili nikt nie otworzył. Pomyślałam ,że może Jerome się boi? Postanowiłam wejść tam na własną rękę. Przekręcając wolno klamkę uchyliłam lekko drzwi i wejrzałam do środka. Na pierwszy rzut oka pokój był kompletnie pusty ,ale dobiegły mnie różne odgłosy jakby chrapania ,pomruki itp.
- Jest tam ktoś czy nie? - Zapytała Amber niecierpliwiąc się.
- Ciii. - Uciszyłam ją i przekroczyłam próg pokoju. Podążyła za mną. Rozejrzałam się dookoła ,a mój wzrok przyciągnęło jego łóżko ,na którym pierzyna unosiła się stopniowo w górę i w dół. Nie miałam wątpliwości ,że on pod nią jest.
Podeszłam i raptownie ściągnęłam z niego kołdrę. Leżał tam zwinięty w kulkę i ssał kciuk.
- Ooo jak on słodko wygląda jak śpi i jeszcze ten palec w buzi. - Rozczuliła się moja przyjaciółka.
- Amber ,pamiętaj po co tu jesteśmy. - Przypomniałam i zanim się obejrzałam woda już była na jego głowie. Poderwał się z miejsca i po chwili już stał na równych nogach.
- Moja fryzura! - Wrzasnął. - Wiesz ile zajęło mi jej układanie dzisiaj?!
- Nie drzyj się na mnie świnio! - Odparłam również krzycząc.
Ucichł się.
- Dobra czego chcecie?
- Uważamy ,że jesteś mega ,mega świnią ,żeby być szpiegiem Fryderyka.  - Powiedziała Amber.
- Owłosionego Frycka. - Przerwał jej.
- Nie ważne! - Podniosła głos.
- Jak ty mogłeś zrobić coś takiego Joy?! I to wszystko o fryzurę?! - Tym razem to ja zaczęłam się drzeć.
- Próżniak. - Mruknęła blondynka.
- Oj ,no przepraszam! - Powiedział. - Ja już nie chcę być szpiegiem ,serio!
- To dlaczego po prostu nie zrezygnujesz? - Zapytałam.
- Chciałem i nawet mu to powiedziałem ,a on powiedział ,że jeżeli odejdę to wywali mnie ze szkoły i z Anubisa.
- Ou...to kiepsko.  - Skomentowała Amber patrząc na mnie.  Zapewne oczekiwała ,że coś powiem ,dam mu jakąś radę ,czy może przeproszę za to co zrobiłam ,wiem ,że za bardzo się z tym pośpieszyłam ,ale nie wiedziałam jak ma się sytuacja.
- Nie patrz się tak na mnie! - Skarciłam ja.
- Okaaaay ,to może my już pójdziemy ,prawda Patricio? - Zapytała ciągnąc mnie za rękę i cofając się.
- Tak. Przepraszamy za najście. - Dodałam i obie jak najszybciej wyszłyśmy.

Obiad przebiegał w bardzo luźnej atmosferze. Były wygłupy ,śmiechy i rozmowy. A to wszystko dlatego ,że Fryderyk gdzieś wyszedł ,a Trudy raczej nie miała serca zachować się tak jak on i mierzyć nam czas na zjedzenie czy choćby uciszać.
Ja siedziałam cicho i przysłuchiwałam się panującym rozmową. Wzrok miałam wbity w talerz ,który był prawie pełny ,ponieważ nie za bardzo chciało mi się jeść. Ukradkiem spoglądałam na Eddiego ,który co jakiś czas posyłał mi zalotne uśmiechy. Aż robiło mi się ciepło na sercu.
Po posiłku Trudy zawołała mnie i Eddiego ,dzisiaj była kolej na nasz dyżur. Ja zmywałam naczynia ,a Eddie wycierał i układał je do szafy. W pomieszczeniu panowała kompletna cisza ,co mnie denerwowało więc postanowiłam się odezwać.
- Co tam u ciebie? - Zaczęłam od najbardziej normalnego pytania.
- U mnie wszystko ok ,a u ciebie? - odpowiedział.
- U mnie też.
Znów zapadła cisza ,którą tym razem przerwał Eddie.
- Wiesz ,chciałbym cię o coś zapytać.
- Tak?
Właśnie wycierał ostatnie naczynie. Nie coś ,że się czepiam ,ale robił to trochę za długo. W końcu spojrzał na mnie odkładając rzecz ,którą trzymał w ręku.
- Miałabyś ochotę...iść ze mną na spacer dziś wieczorem?
- Jasne ,że miałabym. - Uśmiechnęłam się do niego.
- A więc do zobaczenia wieczorem. - Też się uśmiechnął i wyszedł z kuchni.
Miałam ochotę piszczeć ,skakać i krzyczeć z radości ,ale się powstrzymałam. Była to w końcu jakby nasza randka prawda? Już nie mogłam się doczekać.

Czas ciągnął mi się nie ubłagalnie w oczekiwaniu na przyjście wieczoru. Próbowałam różnych zajęć ,ale to nie pomagało. Gdy na zegarze pojawiła się godzina 6 ,a na zewnątrz robiło się już szarawo wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach. Eddie już czekał na mnie w holu . Delikatnie się do niego uśmiechnęłam dopiero potem zauważyłam ,że trzyma coś za plecami . 
-To dla Ciebie -zza pleców wyjął czerwoną różę .
Wyszliśmy na dwór , wiał lekki wiatr .
-To gdzie idziemy ?-zapytałam
-Tu i tam -odparł na luzie .
-Denerwujesz mnie 
Szliśmy w ciszy ,patrząc co chwila na siebie . Była późna godzina ,dalej nie wiedziałam gdzie idziemy gdy wreszcie Eddie się zatrzymał i kazał mi założyć na oczy chustkę . Nie chciałam tego ,ale ten kretyn (czyt-mój chłopak-) się uparł. 
-Eddie uważaj!-krzyknęłam na niego gdy po raz setny dostałam w nogę.
-Sorki .
-Daleko jeszcze ?-Nie mogę Ci powiedzieć ile ,ale zaraz będziemy na miejscu .
I miał rację ,usłyszałam jak mówi ,ale tu pięknie po czym zdjął chustkę z moich oczu . 
Zaniemówiłam .
Przede mną na trawie przygotowany był duży piknik z truskawkami ,po kocu były rozsypane płatki róż . To nie wyglądało na pracę Eddiego na pewno nie . 
Wskazał miejsce po czym wlał do szklanek wodę mineralną ... 
-Ty to zrobiłeś ?-zapytałam zaskoczona
-Taak
-Mówiąc tak chodzi o to ,że Mick Ci pomógł ?-zapytałam
-Bingo -uśmiechnął się cwano , jeszcze szampana ? Znaczy wody mineralnej .
-Tak poproszę szampana -prychnęłam .
-Gaduło popatrz w górę
Zrobiłam to co mi kazał , ujrzałam na niebie wiele gwiazd ,które świeciły . 
-Wow -nigdy nie widziałam piękniejszego widoku ,skąd znasz to miejsce ?
-To było dawno ,przyjechałem do ojca ,który znów mi obiecał ,że spędzimy dużo czasu ,ale coś mu znów wyskoczyło . Nie miałem co robić więc postanowiłem pozwiedzać trochę , niestety się zgubiłem ...
Eddie od zawsze był fajtłapą ...
- ... nie wiedziałem gdzie jestem gdy odkryłem to miejsce gdybyś widziała mój wzrok gdy zobaczyłem te wszystkie gwiazdy . Nie sądziłem ,że jest tak późno, byłem w nie zapatrzone . Zasnąłem ,obudziłem się rano byłem w mieszkaniu ojca . Nie wiedziałem jak się tu znalazłem on powiedział mi ,że martwił się o mnie i ,że były poszukiwania i znaleźli mnie równo o 5:00 rano . 
-Fajnie miałeś -powiedziałam smutno
-No nie wiem czy fajnie niby ojciec mnie zostawił ,ale jednak się martwił trochę głupie nie ?
Siedziałam smutna , powstrzymywałam się od płakania
-Ty masz fajnie twój tato nie jest moim tatą -odparł.
Poleciała jedna łza.
-Przepraszam powiedziałem coś nie tak ?-zapytał ,coś się stało ?
-Nie nic -zaczęłam szlochać.
-Gaduło, no już powiedź mi wszystko
-Mój tata ... nie żyję-wypaliłam z siebie.
Słysząc te słowa zmienił wyraz twarzy ,była ona współczująca. 
-Przepraszam -szepnął , nie wiedziałem.
-Miałeś prawo nie wiedzieć -odparłam ,wytarłam z policzka łzy . 
-Eddie-
Poczułem się głupią , nie wiedziałem co zrobić . 
Przytuliłem ją . 
Zdziwiła się ,że to zrobiłem ,ale się we mnie wtuliła . 
Nie sądziłem ,że jej ojciec nie żyję ,Mick nic nie mówił . Ona wiedziała ,że jej ojciec nie żyję i ,że nigdy go nie zobaczy a ja żyłem z świadomością ,że ojciec żyje ,ale prawdopodobnie nigdy go nie zobaczę.
Oboje nie mieliśmy szczęścia z ojcami tylko mój jest teraz blisko mnie , a jej ojciec właśnie patrzy na nią z góry.
,,Źle myślisz Eddie ''
Usłyszałem głos mojej babci. 
Jak to źle myślę ?
__________________________________________________
No witam ^^
Po słuchaniu super ślicznych piosenek dodaję rozdział 47 !! Jest on pisany z super , genialną osobą . Patricią Miller z tego o to bloga ,który pewnie większość zna ;D BLOG . Serdecznie proszę abyście zadawali pytania postaciom :* Nudammm

W następnym rozdziale :
-Randka trwa dalej
-Wszyscy przeżywają szok!!
-Rozdział pisany z Patricią Miller !!
-Co inni na to ??
-Kiedy wszyscy się smucą jest tylko jedna osoba na całej kuli ziemskiej ,która odstawiała by jakieś durne tańce i poprawiała fryzurę ... Jerry
I wiele ,wiele więcej w rozdziale 48 ,który pojawi się jak zostanie napisany;D
Zapraszam do czytania i komentowania ;D

12 komentarzy:

  1. Oooo kochaniiee ,wzruszyłam się!! <333 Jeżeli ja jestem genialną osobą ,to ty jesteś wspaniałą osobą :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Super,dzięki za wejście na bloga nmg sie doczekać next'a

    OdpowiedzUsuń
  3. Woda poszła w ruch... haha
    Myślałam z początku że zemszczą się na owłosionym Frycku ale i tak było czadowe...
    Czemu się przytulili, a nie pocałowali?
    E tam i tak było słodkaooo

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny daj nexta

    http://moja-wersja-hoa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super. Nie mogę się doczekać nexta. Tylko czmu jej nie pocałował?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na [17] Odcinek pt. "Widzisz? Nie powinnaś się już niczym martwić." http://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/2013/12/stracone-marzenia-odcinek-17-widzisz.html :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Baaardzo fajny rozdział <333
    Jaka słodka randka <333 i te oblanie Jeroma :D och te jego piękne włosy . Czekam na next ;D

    OdpowiedzUsuń