wtorek, 31 grudnia 2013

Szczęśliwego Nowego Roku !!

No , więc tak . Wraz z Madzią chciałybyśmy złożyc wam życzenia noworoczne.
Życzymy wam przede wszystkim  : dużo zdrowia , szczęścia i  pomyślności.
Wielu sukcesów w nauce i nie tylko .  Blogerką dużo weny i komentarzy ,i oby nigdy nie wątpiły w siebie.
Życzy również spełnienia waszych marzeń tych najskrytszych i nie tylko. Oby ten rok był lepszy od kolejnych ,wyjątkowy i niezapomniany . Zajebistego chłopaka ewentualnie dziewczyny hahahah.
No i ogólnie wszystkiego najle, najlepszego. Dużo wiary w siebie. I nie rezygnujcie z blogóww! ; d
Co by tu jeszcze.. Nie zapomnianego wieczoru... i dużżżoo fajerwerek.  Spędzenia tego dnia i całego następnego roku z osobami , które kochacie.
Aaaa no i obyście zawsze byli radośni i mieli same dobre dni. Aby w waszym sercu zagościła radośc i spokój <3 Dziękujemy za wszystko moi drodzy... ;p

niedziela, 29 grudnia 2013

Welcome ! : D

Cześc jestem Łucja. Zapewne niektórzy z was kojarzą mnie z bloga : tda-peddie.blogspot.com .
No , więc tak , dzisiaj zostałam współtwórczynią tego wspaniałego bloga z czego się bardzo cieszę. Mam nadzieję , że chociaż troszkę mnie polubicie :)
Będę starała się jak najlepiej pisac wraz z Madzią rozdziały i wkładac w to dużo serca.  Będę się podpisywac :  Lu :3
No to do na pisanka :)

                                                                      Lu :3

Rozdział 53 -Łzy .


                              Ten rozdział dedykuję
                                         mojej Łucji za to ,że jesteś :**

-Patricia-
Minęło trochę czasu zanim blondynka przestała płakać .
Udało mi się ją przekonać ,żebyśmy wracały już do domu. Niebo dotychczas niebieskie ,zaszło ciemnymi burzowymi chmurami ,a powietrze nieco się ochłodziło. To były wspaniałe argumenty ,by już wracać. Stałyśmy już na progu domu ,gdy deszcz lunął na ziemie. Amber zaczęła piszczeć po czym wbiegła do środka. Westchnęłam i poszłam za nią.
- To tylko deszcz do jasnej ciasnej. - Powiedziałam.
- Ale by mi zepsuł fryzurę. - Odparła.
Istny Jerome. Nie chce mi się nawet w to wierzyć . Mokre weszłyśmy do salonu w ,którym siedzieli uczniowie Domu Anubisa .Mara czytała książkę, jedyna spokojna osoba .Jerome i Alfie ,,robili '' obiad . Jednak postanowiłam ,że dla swojego dobra nie zjem tego . Nina i Fabian rozmawiali ze sobą , dwie papużki nierozłączki . Joy natomiast siedziała i patrzyła się w okno . Była smutna to przeze mnie . Wiedziałam , nie chciała ze mną rozmawiać . Bała się tej rozmowy , tej ,,pożegnalnej '' rozmowy . Micka nie widziałam , prawdopodobnie myśli o Marze ,zakochał się w niej to pewne . Rozejrzałam się jeszcze raz po salonie ,gdy dostrzegłam jego . Siedział na kanapie , jadł jabłko . Postanowiłam z nim pogadać jednak moje nogi odmawiały posłuszeństwa .Nie pewnie podeszłam do Jeroma i Alfiego . Świetnie się bawili ,,gotując '' jednak wiedziałam ,że coś się dzieję . 
-Czemu wy gotujecie ? , gdzie jest Trudy ? -zapytałam
-Trudy pojechała do szpitala a my ,bo tak !-wykrzyknął Jerry . Miałam ochotę sprawić by jego fryzura przeżyła sok ,powstrzymałam się jednak.
-Czemu Trudy jest w szpitalu?-zapytałam
-Podobno coś z Victorem a teraz nam nie przeszkadzaj !-odparł Jerome z tym swoim głupkowatym uśmiechem.
Postanowiłam się z nimi nie kłócić ,mogło by się to dla nich źle skończyć a nie chcę słuchać potem skarg Jeroma . Następnym moim ,,celem'' była Joy . Nie chciałam tej rozmowy , równie dobrze mogłabym porozmawiać z nią później ?

***
-Cześć - przywitałam się 
Blondyn ,który zjadł już jabłko ,  wreszcie obdarzył mnie uśmiechem .
-Przepraszam -mruknęłam 
-To ja powinienem Cię przepraszać -zauważył
Nie wiedziałam co powiedzieć , nie powiedział nic szczególnego ,ale przez ten dzień brakowało mi go . Brakuję mi go teraz , nie widzieliśmy się zaledwie parę godzin . Co będzie gdy wyjadę na zawsze ?
-Patricio ... przepraszam , byłem zaślepiony własnymi uczuciami , nie myślałem jednak jak ty się czujesz . Dzisiaj to zrozumiałem -odparł
Zrobiło mi się ciepło na sercu , bywały chwile w ,których miałam go dość . Ta chwila jednak nie była taka ,miałam ochotę go przytulić . Miałam jednak nadzieję ,że się nie rozpłaczę . 
-Wybaczysz mi ? -zapytał , martwił się ,że mu nie odpowiadam
Znowu nie mogłam wykrztusić z siebie słowa , przytuliłam go . Brakowało mi tego ,jednak nie przyznałam tego na głos . 
Jakbym bała się swoich uczuć ...

-Trudy-
Wezwano mnie do szpitala , martwię się o Victora . W drodze do szpitala targały mną dziwne uczucia . Boję  się . Nie będę kłamać ,nie wiem czemu . Victor jest silny przecież. Nie rozumiem czemu się zamartwiam , ja dla niego nic nigdy nie znaczyłam i pewnie nigdy nie będę .Jestem dla niego nikim .
-Trudis Rehman -usłyszałam wołanie lekarza . 
Szybko wstałam ,udałam się w kierunku lekarza . Poszłam razem z nim do gabinetu . Z początku bałam się co może powiedzieć lekarz . Miał smutną minę  . Z pewnością informacja co mi chcę powiedzieć jest nowością.
-Proszę usiąść-wskazał krzesło -Jak rozumiem jest pani narzeczoną pana Victora ... dlatego też muszę to pani powiedzieć . 
Gdy usłyszałam to co powiedział lekarz do moich oczu napłynęły łzy...

-Mick-
Życie.
Miłość.
Przyjaźń.

Są takie chwile w ,których myślę ,że nie zasługuję na żadne z nich . Te chwile zdarzają się coraz częściej od czasu gdy Patricia i Eddie chodzą ze sobą . Właśnie od tego czasu ja i Mara nie rozmawiamy ze sobą. Nie umiem rozgryźć dziewczyn . Kocham Marę nie zaprzeczę . Jednak czuję ,że ona mnie nienawidzi. Nie wiem czemu .Wiem ,że dziewczyny mają swoje sprawy wiem . Do tego wyjeżdża jeszcze moja przyjaciółka Patricia . A ja ... od zawsze byłem nikim . Rodzice mnie nie kochali ,zostawiali u ciotek . Rozpaczałem wtedy ... rozpaczałem do kiedy nie poznałem Patrici . Ona odmieniła całe moje życie . Bywały momenty w ,których nazywali nas parą , jednak nie było ich dużo . Nie wyobrażałem sobie nigdy ,żebym ja i ona ... nie nigdy . Wstałem z łóżka nie wiedziałem co robić . Nie pójdę do niej ,ona mnie nie kocha . Jestem dla niej nikim . Dla wszystkich jestem nikim . 
Spojrzałem w lustro . 
-Mam dosyć cierpienia jasne ??!! -krzyknąłem z całej siły do lustra . Wiedziałem ,że ono mnie nie słyszy . Jednak darłem się dalej w niebogłosy . 
-Mam dosyć życia !!-znów krzyknąłem . 
Nie wiem co się dalej działo , pamiętam tylko ,że sięgnąłem po żyletkę ...

-Patricia-
-Będę tęsknić - Nina zaczęła pożegnanie Sibuny .Tym razem byli wszyscy.Alfie siedział obok Amber , Nina obok Fabiana  . Miałam nadzieję ,że się nie rozpłaczę.
-I co ja mam powiedzieć?-wreszcie odezwałam się -Jesteście dla mnie jak rodzina , dzięki wam śmiałam się, bałam .Przeżywałam przygody ,które będę pamiętała do końca życia . To ja tu będę za wami tęsknić- nie mogłam powstrzymać łez ,które nie chciały mnie opuścić .
-Pati -jęknęła Amber schodząc z kanapy . Przytuliła mnie . 
-Posłuchaj -zaczęła szeptać tak ,że tylko ja to usłyszałam : -Jesteś moją przyjaciółką i zawsze nią zostaniesz , bardzo Cię kocham wiesz?
Pokiwałam głową . W takich pięknych ,cudownych ,wspaniałych chwilach braknie języka w gębie , że tak się wyrażę.
Odsunęłyśmy się od siebie , blondynka miała cały rozmazany makijaż. Na sam widok zrobiło mi się smutno . Nadeszła kolej na Ninę :
-Nino -szepnęłam - Posłuchaj poradzicie sobie ... poszukajcie wskazówek o wężu , trzymaj się blisko Fabiana ... on Cię kocha . Jeśli chodzi o ,,O'' wierzę ,że uda wam się rozwiązać tą zagadkę .
Trwałyśmy trochę w uścisku , naszła potem kolej na Fabiana , jednak z nim nie rozmawiałam szepnęłam mu tylko ,żeby trzymał się Niny i ,żeby poprosił Eddiego by o mnie zapomniał . Zgodził się . Nie miał innego wyjścia . 
Po Fabianie nastała pora na Alfreda , wierzącego w kosmitów .
-Patricio ! -zaczął wydzierać mi się do ucha . 
-Ciszej -mruknęłam -Alfie pamiętaj dbaj o Amber i nie pozwól jej płakać .Zajmij się ją . Pamiętaj chroń ją od kosmitów i wgl . Trzymaj się 
-Na pewno to zrobię -odpowiedział .
Wytarłam łzy spływające po moim policzku :
-Kocham was -szepnęłam przez łzy
Poczułam jak wszyscy mnie przytulają to niesamowite ... nie zdawałam sobie sprawy z tego ,że to już koniec ...
- Mimo tego wszystkiego -zaczęła Nina - Zróbmy to ostatni raz ... Sibuna ?
-Sibuna-odpowiedzieliśmy wszyscy chórem .

***
Zbliżał się wieczór . Nie wierzyłam ,że jeszcze jeden dzień spędzę z moimi przyjaciółmi i wyjeżdżam . Gdzie wyjeżdżam ? Do rodziców a raczej do mamy , która ,,cieszyła '' się strasznie ,że mnie wywalili . Postanowiłam się przewietrzyć , nie miałam na nic siły ani ochoty .  Szłam tak chwilkę ,gdy zawiał mocny wiatr.
,,Kretynko mogłaś się cieplej ubrać'' -skarciłam siebie w myślach.
Poczułam ,że ktoś delikatnie dotknął mojej ręki . Przestraszona spojrzałam w kierunku osoby , był to Eddie . 
-Przestraszyłeś mnie -mruknęłam zła ,jednak w duchu cieszyłam się ,że to on.
-Przepraszam , nie chciałem . 
-Przyszedłeś pomyśleć ?-zapytałam
-Tak , Patricio rozumiesz ,że to się zaraz skończy ... ,że my już nigdy ?
-Wiem to -odparłam wpatrując się w niebo -Niestety wiem .
Poczułam jak obejmuję mnie ,chciałam ,żeby ta chwila trwała wiecznie ,ale nie powinnam tego robić . Muszę mu powiedzieć ,żeby raz na zawsze o mnie zapomniał przecież !
-Eddie ... proszę zapomnij o mnie ,proszę . Znajdź sobie kogoś innego ,kogoś takiego abyś nigdy nie cierpiał . Proszę Cię -szepnęłam błagalnie.
-Jeśli tego chcesz -odparł chłodno . Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tej odpowiedzi ,myślałam ,że może mnie przytuli ,powie ,że się mylę . Jednakże parą jesteśmy dosyć krótko więc mogłam się tego spodziewać.
-Aha -tylko na tyle było mnie stać -To ja już lepiej pójdę - wyrwałam się z jego uścisku , miałam dosyć tej całej sytuacji . Najchętniej zapadłabym się pod ziemię ...
-Nie poczekaj ! -krzyknął za mną , nie chciałam go słuchać .Zaczęłam iść szybciej , nie miałam ochoty na rozmowę z nim . 
-Poczekaj ,porozmawiajmy!-stanął naprzeciwko mnie . 
-Nie ! Nie mamy już o czym -mruknęłam , do moich oczu napłynęły łzy . -Zostaw mnie ...
Na jego reakcję nie musiałam czekać dłużej , pocałował mnie . Był to czuły pocałunek  .
Kiedy się od siebie oderwaliśmy zrozumiałam ,że to nie powinno mieć miejsca . Miałam o nim zapomnieć , on mi tego jednak nie ułatwił .
-Kocham Cię -szepnął .
Właśnie tymi słowami sprawił ,że postanowiłam walczyć . 
...

_______________________________________
Tatadam!!
Łucja przepraszam ,że dedykuję Ci to COŚ . Przepraszam !!
Chciałabym poruszyć parę spraw np .
Nie komentujecie co mnie smuci ;( Gdzie się podziali czytelnicy ? Gdzie ? Jeśli czytasz skomentuj proszę . Chcę wiedzieć czy jest sens pisać dalej . 
A i proszę zadawajcie pytanie do postaci ;**
W następnym rozdziale (nie napisany ,ale wiem co będzie xD)
-Ostatni dzień spędzony z przyjaciółmi 
-Rozmowy ze wszystkimi -hahhaha-
-Jerry 
I wiele ,wiele ,wiele,wiele więcej w rozdziale 54 , zamierzam dodać go do piątku xD.
Ehhh nie chcę wracać do szkoły :((
Zapraszam do komentowania ;)) i zadawania pytań postaciom
Całuski :**

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 52 - Szaleństwo zakupów ...


-Patricia-

Zrobiło mi się go żal ,może faktycznie nie powinnam go tak traktować? Przecież był moim chłopakiem ,no i nie powinnam się tak zachowywać ,zwłaszcza ,że zostały tylko dwa dni ,a później już raczej nigdy go nie zobaczę. Nie panowałam nad swoimi nogami ,same zaczęły iść w kierunku pokoju chłopaka ,kiedy nie wiadomo skąd przede mną pojawiła się Amber. 
-Cześć kochana co zamierzasz dzisiaj robić ? -radośnie zapytała Amber
- Nie wiem. - Odpowiedziałam powoli.
-Może ... wybierzemy się na zakupy ! To nam dobrze zrobi !
- Ja nie chodzę na zakupy ,zapomniałaś?
-No Pat proszę Cię ,chodźmy ! Będzie fajnie , może zmienimy Ci styl ?  -zaproponowała
- Ty się odczep od mojego stylu! - Krzyknęłam.
-No dobrze ,przepraszam - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem . Było to coś pomiędzy proszę nie zostawiaj mnie sama a nie lubię sama chodzić na zakupy . Patrzyła się na mnie dosyć długo ,czułam ,że zaraz ulegnę jej propozycji .
- No dobra niech ci będzie. - 
Westchnęłam.
-Yey ! -krzyknęła podekscytowana tym faktem . Osobiście nie cieszyłam się tak bardzo jak Amber ,ale to przynajmniej pozwoli mi zapomnieć o tym ,że olewam Eddiego .A przecież on nic takiego złego mi nie zrobił!
- To gdzie idziemy? - Spytałam bez entuzjazmu.
-No na zakupy ,ale gdzie to już tajemnica ! -odparła 
- Chcesz mnie porwać?! - Udałam przerażenie.
-Niee , nie żartuj nawet . Jakby Alfie się pytał to kosmici nie istnieją pamiętaj -dała mi radę ,po czym usiadła na kanapie .
- Rozmyśliłaś się? Zostajemy w domu? - Spytałam z nadzieją.
-Nie ! Wykluczone idziemy na zakupy !
Jęknęłam i usiadłam obok niej.
Nie minęło dużo czasu nim w salonie znaleźli się  uczniowie Domu Anubisa . Wszyscy zaczęli zajmować miejsca , ja poszłam do kuchni oznajmić Trudy ,że już skończyłam pracę . Wróciłam do pokoju ,wszyscy usadowili się już przy stole ,na moje nie szczęście wolne miejsce było tylko obok Eddiego ,westchnęłam głośno i odsunęłam krzesło ,po czym powoli usiadłam. Chłopak posłał mi smutne spojrzenie i wbił wzrok w talerz. 

Wiedziałam ,że dalej mnie ignoruję , wiedziałam . To było jasne , nie chciałam się z nim kłócić , nie wiedziałam jednak  jak się z nim pogodzić.
Westchnął ciężko i kiedy Trudy nałożyła mu jedzenie na talerz  schował ręce pod stół. Wynikało z tego ,że nie ma zamiaru nawet jeść. Miałam jeszcze większe wyrzuty sumienia ,że go tak potraktowałam. Wolnym ruchem złapałam jego dłoń i splotłam nasze palce. Wiedziałam ,że Eddie jest zdziwiony tym co właśnie zrobiłam . Popatrzył się na mnie niepewnie.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. 
- Patricio pamiętaj o naszym wypadzie. - Przypomniała mi Amber. Zerknęłam na nią spod łba.
- Jakże bym mogła zapomnieć? 
-Cudownie -mruknęła ,po czym zaczęła rozmawiać z Alfim , o czymś bardzo mądrym 
- To będzie koszmar. - Jęknęłam do siebie zamykając oczy ,nie wiedząc co robię oparłam czoło na ramieniu Eddiego ,ale szybko się opanowałam i udałam ,że nic takiego się nie stało.
- Ej ,ej ej ! Nie jesteście sami. - Zauważył Jerome. - Poza tym nasz łysol jakby się dowiedział ,że macie kontakt fizyczny to spieni się jeszcze bardziej niż teraz. 
-Mnie nie wywali -mruknęłam przybita.
- No fakt ,ciebie nie może...bo już to zrobił. - Odparł wkładając sobie kawałek kiełbasy do buzi.
- Przynajmniej mnie może. - Odezwał się Eddie. 
-Wielka strata -mruknął Jerome . Denerwowało mnie jego podejście do tej sprawy tym bardziej ,że to przez niego zostałam wyrzucona.
- Ee ,tam co tu po mnie? - Zapytał Eddie wzruszając ramionami. - Pat wyjedzie to będę czekał tylko na to ,żeby mnie też ten łysol wywalił. 

Zdenerwowało mnie to co mówił ,on tak na serio? Zamachnęłam się wolną ręką i uderzyłam go w czubek głowy. 
- Przestań gadać głupoty. - Powiedziałam do niego. 
-Ał -jęknął z bólu 
-Ej ,ale to na serio bolało -skrzywił się poprawiając włosy . 
-Jestem z Ciebie taki dumny !! -usłyszeliśmy głos Jeroma , prawdę mówiąc nie chciałabym ,żeby mój chłopak znaczy mój były chłopak był taki jak Jerome . Eddie tylko się na  niego popatrzył  dziwacznie i wrócił do nie jedzenia . 

Atmosfera robiła się dosyć znośna . Niestety nie na długo ,gdyż do pokoju wszedł Owłosiony Frycek . Jak zawsze wyprostowany ,poprawiał swoją łysinę .
-Dzień dobry -przywitał się z nami.
-Pst -szepnęła Nina .
 Na początku nie wiedziałam o co jej chodzi ,kiedy jednak poszedł Frycek i inni uczniowie (włącznie z Eddiem) i została cała Sibuna dowiedziałam się .
-Patricio chcielibyśmy Ci powiedzieć -zaczęła Amber -Że razem z Niną , jeśli chodzi o Sibunę ...  - nie wiedziała jak zacząć rozmowę
-Mamy następne wskazówki , razem z Amber poszliśmy szpiegować Rufusa  , przez przypadek go dotknęłam i dzisiaj w nocy przyśniła mi się podpowiedź -wyręczyła Amber Nina.
-Fajnie ,tylko wiecie ,że ja wyjeżdżam , mam nadzieję ,że sami ... sobie poradzicie -wypaliłam ze smutkiem . 
Prawdę mówiąc Sibuna to całe moje życie , zagadki , wszystko co tak kochałam . Nie powróci nigdy ... Nawet ta dawka adrenaliny ! Kochałam to ... 

- Ale teraz chcesz iść?-zapytałam. Blondynka nawet nie była skora by mi odpowiedzieć. Zamiast tego szarpnęła mnie za rękę i wyprowadziła na zewnątrz.
-Mam tyle sklepów do pokazania ci ! -pisnęła uradowana . Nie wiedziałam czemu ekscytuję się zakupami ,ale szłam za przyjaciółką
- Czy jakikolwiek ma ciuchy w moim stylu? - spytałam.
Pokręciła przecząco głową :
-Ale nie martw się ja jako znawczyni stylu Ci pomogę -uśmiechnęła się
- Tego się właśnie obawiam.  - mruknęłam niezadowolona. Wchodziłyśmy właśnie do pierwszego sklepu.
Nigdy nie widziałam w jednym sklepie tyle różu , blondynka szybko zapominając o całym świecie pobiegła do wieszaków i zaczęła oglądać ,piszczała przy tym .
- Amber nie myślę by te ciuchy były warte twojego zachowania. - skomentowałam.
Jednak ona mnie nie słyszała , wzięła do ręki jakieś różowe ubrania , po czym pobiegła do przebieralni. Całkowite przeciwieństwo mnie.
Westchnęłam i poszłam za nią. Pewnie będzie chciała żeby jej do radzić,pomyślałam.
-O boże wszystko jest takie cudowne !!-usłyszałam w przebieralni , nie sądziłam ,że tak będą wyglądać zakupy z Amber . Myślałam ,że to ONA będzie mnie dziwacznie ubierała , szukała jakiś ubrań . Natomiast ona zajmowała się wyłącznie sobą . Było mi to na rękę
- To znaczy ze kupujesz i wychodzimy?-spytałam.
-Może tak -usłyszałam -Ale to jeszcze trochę potrwa -mruknęła

- Czy mogę iść do domu?
-Nie ! Nie możesz , musisz mi pomóc , doradzić -odparła


- To wyjdź i się pokaż. - zasugerowałam,. - Jak mam ci do radzić jak cie nie widzę?
-No dobrze ,tylko ostrzegam wyglądam zjawiskowo - odezwała się po czym wyszła z przebieralni . Miała na sobie różową sukienkę , wyglądało dosyć ładnie przyznaję .

 -Fajnie. Kupujesz?
-Tak ,tak i jeszcze raz tak !!Teraz następne suknie -mruknęła i zniknęła w przymierzalni.

Usiadłam na pufie i odetchnęłam głęboko. To był dla mnie jakiś koszmar.
Zapowiadały się długie godziny czekania . Mogłam pójść z Eddim na randkę,ale nie ja wolę siedzieć w sklepie i czekać na nie wygodnej pufie na Amber .
- Założyłaś już kolejną?-zapytałam zniecierpliwiona.
-No poczekaj chwilkę -mruknęła 

- To tortury!-pożaliłam się.
Usłyszałam kroki , podniosłam głowę . Amber w następnej różowej sukience .
- I jak ?-zapytała

- A może coś tak w innym kolorze?-zaproponowałam. - Na przykład czarnym?
-Nie ! Czarny jest smutny a różowy wesoły ! -krzyknęła

- Do przymierzalni blondynko.- powiedziałam wiedząc ,że nie byłam jedyna która ja słyszała. Dużo par oczu teraz na nas patrzyło.
Na nie wygodnej pufie siedziałam z jakieś dwie godziny , byłam wściekła na Amber . Ucieszyłam się jednak ,gdy wyszła z przymierzalni . Nie wiem ile chciała kupić sukienek ,ale było ich dużo .
Myślałam ,że spalę się ze wstydu kiedy sprzedawca powiedział cenę i okazało się ,że Amber nie stać na nic.
-Ale to nie możliwe! -krzyknęła  wściekła
- Amber może darujmy sobie te zakupy i wracajmy do domu...Chodź kupiec ci hotdoga...
-Nie!! Ten kretyn się pomylił !! To nie prawda-zaczęła mu wygrażać . Nie chciałam ,żeby Amber trafiła do więzienia dlatego też wyprowadziłam ją z sklepu . Krzyczała przy tym wyzywając.

- Amber uspokój się!- próbowała ja przekrzyczeć. - Brak pieniędzy i nowych ciuchów to nie katastrofa
-Niee!! Moje maleństwa!!Niee!! -krzyczała głośniej . Było mi za nią wstyd . Podeszłam z nią do budki z hotdogami ,po czym zamówiłam dwa . Jeden dla mnie drugi dla Amber.
- Masz zapchaj się. - powiedziała kiedy sprzedawca wręczył mi jedzenie i podałam hotdoga Amber.

Usiadłam z nią na ławce ,oczy miała zalane łzami . Posłusznie jadła hotdoga ,kiedy skończyłyśmy wreszcie się odezwała :
-Przepraszam ... zachowałam się głupio ,miałam tobie pozmieniać styl a zamiast tego jak zobaczyłam te piękne sukienki , straciłam rozum .
Zaśmiałam się :
-Nic się nie stało Amber , nie myślmy o tym . Posiedźmy w spokoju , to ostatnie chwile ,które spędzamy razem - odparłam ...

___________________________________________________
KONIEC !
Tatda! Rozdział pisany z genialną osobą -jak już wspomniałam - Patricią Miller czyli Olą :D
Bardzo dziękuję Ci ,że pisałaś ze mną te rozdziały :** 
W następnym rozdziale :
-No właśnie następny rozdział jest jeszcze nie napisany . Dlatego też wyjątkowo pod tym rozdziałem nie wstawię w następnym . Buźka :*

PS-TO jest taki prezent Świąteczny-

wtorek, 24 grudnia 2013

Życzenia z opóźnieniem ...

Hej !!! Dzisiaj życzenia z opóźnieniem za co sorki . Postanowiłam jednak pomęczyć się na telefonie i napisać życzenia . Z góry przepraszam za blędy . A więc :Życzę wam wesołych świąt . Aby każdy spędził je w rodzinnym otoczeniu .  Fajne prezenty -mam nadzieję ,że są fajne. Najlepszym ....ich jest tak dużo . <3<3 Wszystkiego najlepszego Wasza .Madzia -ehh co ja tu piszę ?? :

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 51 - Wpadka ?

-Eddie-

-Mogę już iść?- Spytałem. 
-Możesz , możesz . Wpadłem na taki pomysł ,że założymy duet ! Co ty na to ?-myślałem ,że się przesłyszałem
- To chyba jakieś żarty są. Nie ma mowy. 
Nie chciałem już słuchać tego głupiego clowna , szybko przebrałem się i udałem do mojej dziewczyny ,która śmiała się na cały głos.
- Ślicznie wyglądałeś w sukience. - Skomentowała. 
-Dziękuję  , choć myślałem ,że to ja będę prawił Ci te komplementy 
- Ja rzadko noszę sukienki . - Odparła. - Ale nie myślałam ,że zobaczę w niej ciebie. 
-Ja też -odparłem dumny z siebie , na prawdę chciałem zmienić temat.
- Wylądujesz pewnie w internecie. Dużo ludzi Cię kamerowało. 
Teraz to ja zacząłem się śmiać , dopiero zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem . 
- Gratuluję ci ,będziesz znany jako piękna asystentka clowna ,o imieniu Edzia. - Powiedziała ze śmiechem. 
-Hahhahaha śmieszne , miałem do wyboru to albo pójście do więzienia -znów powiedziałem za dużo
Od razu spoważniała.
- Co zrobiłeś? 
-Ja ? Nie nic , po prostu poznałaś się na clownach -odrzekłem
- No coś musiałeś zrobić. - odpowiedziała. 
-Po prostu clown to idiota -mruknąłem zły
- Mówiłam. - Uśmiechnęła się. - Clowny to źli ludzie. 
-Bardzo źli -mruknął
Po długich minutach naśmiewania się ze mnie ,postanowiliśmy wracać.
-Patricio ciekawa randka nie ?-spytałem po krótkiej chwili.
- Bardzo ciekawa. Aż mnie boli brzuch od śmienia się. - Odparła. 
-To nie moja wina -zacząłem protestować
- No oczywiście ,że nie. 
Szliśmy w ciszy , było już dosyć ciemno , wiał zimny wiatr .
-Eddie jesteś na mnie zły ?-odezwała się Patricia 
- Nie dlaczego miałbym ? Sam bym się z siebie śmiał jakby się wi...- Nie dokończyłem ,poślizgnąłem się na skórce od banana i z hukiem wylądowałem na chodniku. Patricia znowu wybuchnęła śmiechem. 
-Ała! -jęknęłem
- Haha ,biedaku ,trzeci raz się ośmieszyłeś. - Powiedziała z szerokim uśmiechem podając mi rękę. 
-No dzięki no , to nie moja wina . Założę się ,że to podstęp Tymka!
- Jesteśmy jakieś pół godziny ,od cyrku. - Odparła. - Wstajesz czy nie?
-Wstaję -mruknąłem i złapałem ją za rękę
- Wszystko w porządku czy zaprowadzić cię do lekarza? - Spytała ,kiedy otrzepywałem spodnie. 
-Nic mi nie jest . Ta randka to koszmar -mruknąłem zły
- Mi się podoba. - Uśmiechnęła się. 
-Na prawdę? -zaciekawiłem się
- Tak. Jeszcze nigdy na takiej fajnej randce nie byłam. 
Uśmiechnąłem się serdecznie . Nie myślałem ,że obciachem się do siebie zbliżymy .
- To wracamy czy będziemy tutaj stać? - Zapytała. 
-Wracamy -złapałem ją za rękę 


Doszliśmy do domu ,kiedy było już zupełnie ciemno . Nie specjalnie nam się śpieszyło więc droga powrotna zajęła nam więcej czasu niżę przypuszczaliśmy. 
Byliśmy już blisko Domu Anubisa . Gdy przypominałem sobie ,że Patricia wyjeżdża robiło mi się smutno ,koszmarnie wręcz :
-To dziękuję za fajną randkę -zaczęła Patricia
- Serio myślisz ,że była fajna ? - Zapytałem nieco sceptycznie ,miałem dziwne wrażenie ,że tylko żartuje. 
- Było super. Już dawno się tak nie bawiłam. - Odparła ,oboje uśmiechnęliśmy się do siebie patrząc sobie w oczy ,po czym dziewczyna przybliżyła się do mnie i złożyła czuły pocałunek na moich ustach.
Oderwaliśmy się od siebie . Szczerze mówiąc byłem zaskoczony , zaskoczony pozytywnie .
Patrzyłem na nią z szeroko otworzonymi oczami:
- Co? - Spytała marszcząc czoło. - Śmierdzi mi z buzi ,czy mam usta jak papier ścierny? 
-Nie , tylko nie sądziłem ,że po takiej randce na to zasłużyłem 
- Zasłużyłeś. - Zapewniła. 
-To dobrze 
- Ok ,może ja już pójdę. -Powiedziała powoli wchodząc na pierwszy schodek.  

-Patricia-
Pożegnałam się z moim chłopakiem po czym udałam się na górę. Miałam nadzieję ,że dziewczyn nie ma w pokoju lub ,że śpią . Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać o randce.
Na moje nie szęście gdy uchyliłam drzwi ,zobaczyłam w pokoju Joy. Na mój widok uśmiechnęła się szeroko i poklepała miejsce obok siebie. 
 -Opowiadaj. - Zażądała. 
Usadowiłam się obok  niej :
-I jak było na randce ?-zapytała . Czyli wszyscy już wiedzą ,że byłam na randce jak sądzę dzięki Amber
- Fajnie. - Odpowiedziałam krótko. - Nie roztrząsajmy tematu. 
-No proszę Cię ,przyjaciółce nie powiesz ?-zrobiła minę zbitego psiaczka.
- Jakoś wiesz nie mam ochoty gadać na ten temat.
-Tylko parę rzeczy -poprosiła brunetka .
Westchnęłam.
- Co chcesz wiedzieć?
-Co robiliście?!-prawie to wykrzyczała
- Eddie się wydurniał ,a ja się śmiałam.
-Jak się wydurniał ?!-znów zaczęła krzyczeć
- Oj no różnie , Joy ja na prawdę nie mam ochoty ci tego opowiadać , muszę się spakować. 
-Aha rozumiem -odparła smutna -Pomóc Ci się spakować ? -tylko Joy wiedziała ,że nie ma sensu chodzić do Pana Fryderyka , tylko ona rozumiała w jakiej jestem teraz sytuacji . Nie mówiąc o Sibunie ,którą zostawię . Będą musieli sobie poradzić beze mnie ,ale co z wizjami Eddiego ? Nie mam na to wszystko siły .
- Nie ,dam radę sama. - Odpowiedziałam. - Mam do ciebie prośbę. 
-Tak ? -wiedziałam ,że na nią mogę liczyć . To niesamowite jak takie odmienne charaktery mogą się przyjaźnić . Joy zawsze była i będzie moją przyjaciółką od serca . 
- Proszę idź do Eddiego i sprawdź czy on przestał się pakować. - Poprosiłam ją. 
-Dobrze , pójdę -oznajmiła
- Dzięki. - Odpowiedziałam. 

Brunetka energicznie zeszła z łóżka , popatrzyła się jeszcze na mnie i wyszła . Miałam chwilę dla siebie , żeby wszystko przemyśleć
Zamiast się pakować tak jak powiedziałam mojej przyjaciółce ,położyłam się na łóżko i wbiłam wzrok w sufit. 
Nie chciałam stąd wyjeżdżać ,ale co mogłam zrobić? Do Victora nie pójdę ,nigdy w życiu. Wyglądało to tak jakby to był mój jedyny ratunek ,ale ja i tak nie miałam zamiaru z niego skorzystać. Moje życie powoli zaczynało się układać jednak nie mogłam przewidzieć tego ,że Victor będzie miał wypadek . No i ,że poznam pana Fryderyka .Nie wiedziałam również ,że jego obecność w tym domu zmieni się dla mnie w koszmar. Nie mogłam jednak liczyć ,że Victor z dnia na dzień wyzdrowieje i wróci.Nie mogłam .
 Od kiedy dowiedziałam się ,że się wyprowadzam wszystko stało się inne . Nie mogłam zasnąć a gdy następnego dnia obudziłam się myślałam ,że to tylko zły sen ,że kiedy wstanę i pójdę do salonu zobaczę uśmiechniętą Trudy ,którą cały czas byłaby zakochana w Victorze . Natomiast Victor spał by w swoim gabinecie ,mrucząc coś pod nosem o koncie randkowym .
- Patricia ,haloo! - Ktoś zaczął mnie szarpać za ramiona. Otworzyłam szeroko oczy zaskoczona ,czyżbym przysnęła? Tak czy inaczej to była Joy ,widząc ,że już nie śpię ,usiadła obok mnie i westchnęła ciężko. 
- I co? - Zapytałam.
-I nic dalej się pakuję -odparła
- Jezu jaki on jest uparty. - Mruknęłam zdenerwowana i nie oglądając się wyszłam z pokoju i zeszłam na dół ,po czym bez pukania wparowałam do pokoju Eddiego. Joy miała rację stał przy walizce i pakował do niej swoje ubrania. 
- Po co ty to robisz? - Spytałam. 
-Istnieję 90 % szans ,że jeśli ja wyjadę z tobą nasz związek się nie rozpadnie -odparł
- Aż tak ci na nim zależy? Jak wyjadę będziesz mógł sobie znaleźć kogoś bardziej rozgarniętego.
-Tak ,bardzo ! Znaczy -zmieszał się - I tak szkoła mnie denerwuję więc wakacje by się przydały 
 -Ale ja już tu nie wrócę Eddie ,to nie są wakacje.
-Aha -mruknął , wydawał mi się przybity tym faktem ,jednak nic nie mówił.
- Nie zrozum mnie źle, ale no nie powinieneś ze mną jechać . Poza tym Sweet i tak Cie nie puści. - odparłam .
Nerwowo spojrzał za okno ,wiedział ,że mam rację . Nie chciał jednak mi  tego przyznać  .
- Nie masz zamiaru się już odezwać? - spytałam. 
Milczał więc założyłam , że właśnie tak jest . Westchnęłam i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.Nie wiem co się ostatnio z nami dzieję , rozumiem ,wyjeżdżam . Wszystko się kończy ,ale czasami po prostu nie rozumiem go. Niby mu na mnie nie zależy ,ale po co się pakuję ? Wróciłam do pokoju, Joy już w nim nie było. W sumie było mi to na rękę. Chciałam być teraz sama. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie lubiłam tych momentów ,gdy byłam bezsilna . Gdy poddawałam się płaczu , pokazywałam wtedy sobie ,że nie jestem twarda ,że pod maską  twardej dziewczyny ,kryję się kruche serce ,które łatwo zranić. 
Nie wiem ,kiedy zasnęłam ,ale wiedziałam ,że tak się stało ,bo w prawdziwym życiu to co mi się śniło nigdy by się nie wydarzyło. Otóż Eddie ,on mi się śnił. Byliśmy razem na spacerze ,szliśmy trzymając się za ręce ,potem on się zatrzymał i stanął na przeciwko mnie ujmując moją drugą rękę ,patrząc mi w oczy przez cały czas. Szepnął ,mi dwa słowa ,a mianowicie "Kocham cię" ,które utwierdziły mnie w tym ,że to tylko sen. 

Obudziłam się wczesnym rankiem , tej nocy miałam taki piękny sen ,no właśnie sen. Leniwie wstałam z łóżka , na zegarze widniała godzina szósta .Zabrałam z szafy pierwsze lepsze spodnie i bluzkę , poszłam się przebrać do łazienki. Zdawałam sobie sprawę ,że pojutrze już będę musiała wyjechać ,dni upływały mi ,jak piasek przez palce. 
Przebrana postanowiłam wyjść na śniadanie . Oczywiście jeszcze nie było śniadania ,ale wolałabym się czymś zająć zamiast siedzieć i myśleć o wyjeździe . Zeszłam więc na dół . W kuchni krzątała się Trudy .
- O hej gwiazdko. - Przywitała się ze mną z serdecznym uśmiechem wymalowanym na twarzy .
- Cześć Trudy. Mogę ci pomóc? - Zapytałam.
-No oczywiście ,że możesz .  Pomóc nie zaszkodzi ! -krzyknęła podekscytowana
- To co mam zrobić? 
-Możesz -zaczęła się rozglądać po kuchni -Uszykować talerze
- Dobra. - Powiedziałam podchodząc do szafy wiszącej nad zlewem , otworzyłam ją ,policzyłam w głowie ile naczyń będzie potrzebne i zaczęłam wyciągać po kolei kolorowe szklane talerze .Zaczęłam je wycierać . Gdy talerze nie były już mokre , zaczęłam ustawiać je na stole . 
Do pokoju wszedł Eddie ,uśmiechnął się do mnie niepewnie.
- Cześć. - Powiedział niemal niesłyszalnie. Wykorzystałam fakt ,że przyniosłam jeden talerz za dużo i po prostu biorąc go wróciłam do kuchni ,nie odzywając się. 
Nie zdziwiło go jednak moje zachowanie , wiedział ,że jestem na niego zdenerwowana . 
-Może Ci pomóc ?-zaproponował jednak ten pomysł mi nie odpowiadał .
- Nie dzięki. Sama sobie poradzę. - Odparłam chłodno ,odwracając się do niego plecami. 
-Patricio ! Nie kłóćmy się -poprosił
- A co to za różnica? I tak po jutrze wyjeżdżam. - Wzruszyłam ramionami ,tak jakby to było mi kompletnie obojętne.
-No właśnie !!  Zostały nam jeszcze dwa dni ! Pogódźmy się proszę 
- Mi to na prawdę nie robi różnicy ,czy rozstaniemy się w zgodzie czy nie. 
Sprawiałam wrażenie obojętnej na wyjazd ,jednak tak nie było . Prawda była taka ,że nie chciałam wyjeżdżać .
Jakby moje zdanie się liczyło ...
-A ja właśnie wolałbym ,żebyś pamiętała mnie dobrze -te słowa wypowiedział z trudnością
- Będę cię pamiętać ,tak jak będę chciała cię pamiętać ,nic tego nie zmieni. Ani to jakim jesteś idiotą ,ani to jak bardzo mnie denerwujesz. - Odpowiedziałam. 
-Ani jaki to jestem przystojny ,kochany ,miły ,dobry , genialny , wspaniały , romantyczny , słodki , radosny -zaczął wymieniać.
- I skromny. - Dodałam wywracając oczami.
-A no tak tego zapomniałem dodać a no i świetnie całuję -pochwalił się
- Yhym. - Mruknęłam coraz bardziej buzując w środku. Chciałam ,żeby już stąd poszedł.
-A nie ? -zaczął poprawiać włosy jak Jerome ...
Niestety nie mam porównania ,żeby powiedzieć ,że nie ,pomyślałam ,jednak nie miałam zamiaru powiedzieć tego na głos ,więc milczałam. 
-Aha czyli dalej mnie ignorujesz tak ? -zapytał
- Jak widzisz. - Odpowiedziałam krótko. 
-Pat co dzisiaj porabiasz ?-spytał z nadzieją
- Nie mam planów. 
-To może dzisiaj gdzieś wyjdziemy co ?
Zastanowiłam się chwilę. W sumie to czemu nie? Ale jednak był argument ,żeby się nie zgodzić ,otóż wciąż się na niego gniewam.
- Nie dzięki. Nie mam ochoty. 

Popatrzył się na mnie smutno , po czym szybko się odwrócił i wyszedł z kuchni jak sądzę poszedł do swojego pokoju
...
______________________________________________
Z góry przepraszam ,że dopiero teraz dodałam rozdział , to dla tego ,że przez mój szlaban (nie pytajcie ) nie miałam dojścia do komputera . Teraz jednak (po przebłaganiach ) dodaję rozdział !! 
W następnym rozdziale :
-Rozmowy przy stole (mhm <33)
-Co z Sibuną ??
-Wyjście ...
-Co by było gdyby Amber była ...
I wiele ,wiele więcej w rozdziale 52 ,który dodam jak go napiszemy . Popytajcie postacie <333
A i zapraszam was na bloga : http://patieddie-innahistoria.blogspot.com/ . Baaardzo fajny blog , wiem jak to jest jak się zaczyna dlatego też polecam ;)
PS: Przepraszam za COŚ co kiedyś zamierzam zrobić ;) Mic...

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 50 - Edzia wita ^^^ +Marzycielkowo

Zapraszam na Marzycielkowo .Serdecznie polecam !!

-Eddie-
W jednej chwili czułem się jak król zjeżdżalni w drugiej leżałem na samym dole , miałem już wstać ,gdy poczułem ,że jest mi jakoś dziwnie . Popatrzyłem się w dół i to co zobaczyłem mnie przestraszyło  . Nie wierzyłem w to co widzę . Stałem właśnie wśród dzieci całkiem nagi . 
Szybko namierzyłem wzrokiem swoje kąpielówki ,które były na szczęście całkiem niedaleko. Zacząłem powoli iść w ich stronę by  je złapać ,niestety każdy mój ruch w ich kierunku powodował ,że one oddalały się jeszcze bardziej.Coraz to bardziej nie wiedziałem co zrobić , postanowiłem do nich przypłynąć . 
- Mam! - Krzyknąłem uradowany ,kiedy w końcu je złapałem. 
Szybko nałożyłem je na siebie , miałem nadzieję,że żadne z dzieci nie zauważyło mojej wpadki.
Odetchnąłem z ulgą i popłynąłem w stronę Patrici ,z tego co widziałem pękała ze śmiechu ,ale chyba nie widziała...? 
-Hej -przywitałem się z nią , miałem nadzieję ,że nie będzie wspominać tej sytuacji...
- Nie przyznaje się do ciebie. - Wykrztusiła przez śmiech. 
-Patricio możesz nikomu o tym nie mówić ?-zapytałem
- Haha ,dla ciebie wszystko. - Powiedziała nieco się uspokajając. - A tak na serio to nie chcę ,żeby ktoś dowiedział się ,że mój chłopak miał takie wpadki...chyba bym się spaliła ze wstydu. 
-Wcale nie śmieszne - odparłem , jednak ona dalej się śmiała
- Musiałbyś siebie widzieć. - Powiedziała ,a jej śmiech stał się jeszcze głośniejszy.
-Śmieszne , może odpuśćmy sobie basen ? -zaproponowałem
- Wracamy do domu? - Spytała. 
-Nie! to nie koniec tego jakże świetnego dnia ! Zabieram Cię w inne miejsce -uśmiechnąłem się chytrze
- W którym znów się zbłaźnisz? - Znów się zaśmiała. 
-Nie tym razem -zaprotestowałem
- Mam nadzieję. - Wstała i podeszła do ławki zabierając z niej ręcznik i wkładając klapki. - To ja się idę przebrać ,a ty nie narób mi wstydu przez ten czas.
-Dobrze- również poszedłem do przebieralni
Wytarłem się ręcznikiem i przebrałem w ciuchy. Wysuszyłem włosy i wyszedłem z przebieralni. Patrici jeszcze nie było ,więc postanowiłem poczekać na nią na zewnątrz. Przyszła po kilku minutach z uśmiechem na twarzy.
- I jak ? Żadnej wpadki nie zaliczyłeś?
-Możesz mi tego nie wypominać -poprosiłem
-Haha ,jeszcze cię pomęczę. - Odparła.
- Będę cię ignorować. - Odparłem ,po czym wolnym krokiem poprowadziłem ją w miejsce ,które było drugie na mojej dzisiejszej liście. Zakryłem jej oczy rękami
- Zabierz tą łapę ,bo ci ją ugryzę. - Warknęła ,lecz puściłem tą uwagę mimo uszu. Sama też również się nie odezwała ,jednak zdziwiło mnie to ,że nie strząsnęła mojej ręki. Przez chwilę jeszcze szliśmy w to miejsce. Kiedy je zobaczyłem ściągnąłem rękę z oczu Patrici.
- Tam idziemy - Wskazałem palcem.
Zniesmaczyła się trochę
- Nie lubię cyrków. 
-To polubisz !-uśmiechnąłem się szczerze
- No nie wiem. - Mruknęła. 
-Pat nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło -zachęcałem ją
- No dobra. - Skapitulowała. - Tylko się nie zbłaźnij. - Przypomniała po chwili ze śmiechem.
-To nie było śmieszne -mruknąłem i złapałem ją za rękę . Zaczęliśmy iść w stronę cyrku . Miałem nadzieję ,że już bardziej się nie zbłaźnię ...
Kiedy mieliśmy zamiar wejść do cyrku na naszej drodze stanął mim. Miał białą twarz i czarno białe ubranie. 
 Zerknąłem na Pat ,stała i patrzyła się na niego z niesmakiem. Facet podszedł do nasi i rozłączył nasze splecione dłonie. Nie rozumiałem o co mu chodzi. O dziwo Patricia nie odezwała się do niego ani słowem. Wziął moją rękę i położył ją na ramieniu Patrici szczerząc się przyjaźnie. Rękę Patrici położył na moich plecach ,tak ,że teraz się obejmowaliśmy. Udawał ,że robi nam zdjęcie ,po czym pokazał ,że możemy wejść do środka. 
- Dlatego nie lubię cyrku. - Mruknęła. - Ludzie tylko wydurniają się i robią z siebie debili.
-Będzie fajnie -zapewniłem ją , razem weszliśmy do cyrku.
- A jak nie? - Wciąż była sceptyczna co do tego pomysłu.
-Musi być super  bardziej niż na basenie -wspomniałem ten wypadek
- No ,nie zbłaźnij się. - Znów wspomniała nieco się rozchmurzając. 
-Nie tym razem -mruknąłem -O popatrz tam jest clown chodźmy -krzyknąłem uradowany
- Nie. - Odpowiedziała chłodno cofając się kilka kroków. - Idź sam. 
-Ale czemu ? , zrobi nam zdjęcie !!
- Nie idę. - Powiedziała stanowczo. 
-Ale o co chodzi ? -zapytałem smutny
- Nie znoszę clownów. - Odpowiedziała. 
Zacząłem się śmiać : 
-Patricio jeśli mówisz to po to ,żebym nie zrobił obciachu to obiecuję ,że się postaram -przyrzekłem
- Tu nie chodzi o obciach ,nie lubię clownów. 
-Gaduło -zacząłem błagać
- Nie dam rady Eddie. Idź sam. - Odparła. 
-Plose -zrobiłem oczy jak u szczeniaczka
- Chcesz ,żebym tam zeszła na zawał? - Spytała.
-Na prawdę boisz się clownów ?-zapytałem
- Noo. - Odpowiedziała nieco zawstydzona. 
Postanowiłem się nie śmiać , choć ona to robiła  kiedy zostałem zaatakowany przez zjeżdżalnie.
- Idź do niego sam. - Zaproponowała. 
-No dobrze -odparłem niechętnie i poszedłem do clowna

Podszedłem do faceta przebranego w wielkie workowate spodnie ,miał pomalowany nos na czerwono ,a na twarzy wielki uśmiech. Chciałem z nim pogadać i trochę się pośmiać ,jednak szybko się okazało ,ze ten tym clowna nie ma zbytnio humoru. 
- Cześć. - Przywitałem się. - Jak ci się żyję w cyrku? 
Jednak clown się do mnie nie odzywał ,ignorował mnie . Było to denerwujące 
- Czy clown nie powinien być czasem zabawny? - Spytałem.
-Czy clown nie powinien być czasem zabawny ?-zaczął mnie przedrzeźniać
- O co ci chodzi? 
- O co ci chodzi?-coraz bardziej nie przepadałem za tym clownem ,on jednak bawił się świetnie przedrzeźniając mnie
- Jesteś głupi.
-Jesteś głupi
-A spadaj bęcwale. - Mruknąłem niezadowolony.
-A spadaj bęcwale. 
- Już spadam. - Zapewniłem. - Moja dziewczyna miała rację co do clownów. Jesteście durni.
-Ty masz dziewczynę proszę Cię -zaczął się śmiać
 -I co się śmiejesz. Udowodnić ci?
-Nikogo nie nabierzesz
- Nie mam na co nikogo nabierać. Serio mam dziewczynę ,chodź ze mną to ci pokaże. Wiesz ,nie chciała to ciebie przyjść, pewnie z dala wyczuła ,że z ciebie bęcwał. 
-Z chęcią bym poszedł i wyznałbym jej współczucie z powodu tego -wskazał na mnie -Ale niestety nie mogę się ruszyć , czekam na asystentkę
- Spóźnia się? Hahah. - Wyśmiałem go. - Pewnie jak się dowiedziała ,że tobie ma asystować to uciekła z krzykiem.
Clown patrzył się teraz na mnie z niesmakiem . Zauważyłem ,że powstrzymuję się od walnięcia mnie.
-Śmiej się ,śmiej . Kiedy będziesz w więzieniu za kłócenie się z clownem to wtedy JA będę się śmiał !
Prychnąłem:
- Bo mnie zamkną ,już się boję. 
-Ochrona -krzyknął clown , zobaczyłem gości w czarnych garniturach .Ochroniarze podeszli i złapali mnie za ramiona.
- Ten facet mi się naprzykrza. - Pożalił się im clown. 
-Nie prawda -zacząłem protestować
- Nazwał mnie bęcwałem
-To on pierwszy zaczął ! -broniłem się
- Naprzykrzał mi się!
-Rozumiem , ile masz chłopcze lat ? -zapytał jeden z ochroniarzy 
- 16. - Odpowiedziałem
-W tak młodym wieku do więzienia -ciemnowłosy ochroniarz znów się odezwał
- Do więzienia?! - Wrzasnąłem. 
-Niestety -odezwał się kipiąco clown
- A jest coś co mogę zrobić? - Zapytałem. - Nie chcę iść do więzienia. 
-Jest taka jedna rzecz- odezwał się nagle clown 
- Jaka?
-Zostaniesz moją asystentką!
- Przecież jestem chłopakiem. - Zdziwiłem się
-Nic nie szkodzi , makijaż i już , tak w ogóle nazywam się Tymek - clown wydawał się dosyć miły
- Będą mnie malować. - Mruknąłem do siebie niezadowolony. - Już się dzisiaj ośmieszyłem raz przed moją dziewczyną ,nie zaszkodzi drugi ,a co tam. 
-Nie wątpię -mruknął Tymek 
- No dobra ,niech będzie. - Zgodziłem się. 
Clown razem z ochroniarzami , zaczęli prowadzić mnie do przymierzalni . Ujrzałem dziwaczny strój
- W co mnie ubierzecie? - Zapytałem powoli modląc się by nie powiedzieli ,że właśnie w to. 
- W coś ślicznego damusiu - podał mi do ręki różową sukienkę z falbanami.
- To są jakieś żarty? - Spytałem.
-Czyli wolisz iść do więzienia?
- Nie ,nie. - Odparłem szybko. - Dobra ,gdzie się mogę przebrać?
-Są tu kiepskie warunki hmm -zaczął się zastanawiać wredny Tymek - Może w przyczepie naprzeciwko tej dziewczyny -wskazał na jakąś dziewczynę . Niestety jak się okazało była to Patricia.
- Jak mogę się tam przedostać ,żeby ona mnie nie zobaczyła ? - Zapytałem.
-Jaka ona ? -spytał
- No ta dziewczyna.
-Nijak , szybko zaraz występ -zaczął mnie poganiać 
- Dobra ,dobra.  
Zacząłem iść w stronę Pat , nie bałem się nie . Po prostu lubię się chować za krzakami . No dobra ,przyznaję , nie wiem co pomyśli jak mnie zobaczy . Będzie miała następny powód ,żeby się ze mnie nabijać . Wykorzystałem moment kiedy patrzyła w inną stronę i pobiegłem do przyczepy.Przebrałem się w te frędzle. Myślałem ,ze spalę się ze wstydu. Czułem się jak dziewczyna ,dosłownie. Wyjrzałem zza okna przyczepy ,Patrici już tam nie było ,więc stwierdziłem ,że droga z powrotem do namiotu jest wolna. Szybko niezauważony poszedłem ,gdzie spotkałem tego Tymka ,głupi się uśmiechał. 
-Ślicznie wyglądasz -prychnął
- Noo ,dzięki. - Odparłem z ironią. - Daj mi jakąś maskę. 
-Nie ma mowy ! -krzyknął clown -Musisz ponieść jakąś karę a rzekomo twoja ,,dziewczyna '' zobaczy Cię takiego -i znów ten jego uśmiech . 
-Jeśli w ogóle ją masz -mruknął
- Pamiętasz tą dziewczynę co siedziała na przeciwko przyczepy? - Spytałem. - To była ona. 
-Twoja dziewczyna ?-zakpił
- Dokładnie. 
-To jak ma na imię?
- Patricia ,a co? 
-Mam genialny pomysł !!! Jak Cię kocha to Cię nie zostawi po tym występie , jak nie trudno ! Za trzy minuty wchodzisz , masz się miotać po scenie jak dziwak i pijak zrozumiano ?-spytał
- Chcesz mi rozwalić związek Tymku? - Zmarszczyłem czoło. 
-Bingo !-oświadczył , po czym pewnym krokiem wszedł na scenę ja czekałem na sygnał . Przedstawiam wam moją asystentkę Edzię !!
- To jest jakiś koszmar. - Mruknąłem załamany i powolnym krokiem wszedłem na scenę czując ,że się czerwienię ze wstydu. 
-Edzia zatańczy nam specjalny taniec , możecie teraz zobaczyć jak alkohol działa na ludzi . Edzia! -krzyknął na mnie a ja zacząłem miotać się na parkiecie jak alkoholik . 
W pewnym momencie zauważyłem Patricie na jednym z trybun ,patrzyła na mnie ze zdziwieniem i zaskoczeniem ,po czym zaczęła się śmiać. Wiedziałem ,że teraz będzie jeszcze gorzej. Nie wymigam się od wyśmiewania w drodze powrotnej.
-Edzia pokaże nam teraz jak tańczyć do piosenek disco - i w tym momencie pomyślałem ,że jednak dobrze ,że Jerry tańczył disco , trochę o tym wiem.
- Co chcecie teraz? Może damy Edzi trochę trudniejsze zadanie ,co? - Zapytał Tymek ,a publiczność przytaknęła. - A więc! Zamkniemy Edzie w klatce z tygrysem ,zobaczymy czy uda jej się ją oswoić. 
- Chwila co?! - Krzyknąłem. 
 -Nie ma mowy! Nie chcę umrzeć! - Protestowałem. 
-Nie masz wyboru -mruknął
- Jak mnie zabije ,to ty pójdziesz to więzienia a nie ja. 
-Mam inny pomysł ! Nie zabijajmy Edzi ! Edzia zaśpiewa serenadę !-krzyknął dumny ze swojego pomysłu.
- Ja nie umiem śpiewać! - Znów zaprotestowałem. 
-Wychodzi na to ,że Edzia woli tygrysy ! -uśmiechnął się cieple do widowni . Natomiast Patricia się śmiała ...
- A ty wolisz iść do więzienia. - Zauważyłem. 

Nim się zorientowałem zaczęła lecieć piosenka .  Nie była to typowa wolna piosenka . Była to piosenka Disco ! Ta sama ,którą śpiewał Jerry .Nie miałem wyjścia zacząłem coś tam mamrotać nie znając słów piosenki ,lecz ludziom się to podobało ,klaskali ,śmiali się. Coraz bardziej podobała mi się ta piosenka . Już nie było mi wstyd .Widząc ,że porywam tłum (znaczy Edzia) zacząłem się kołysać ,klaskać ,wydurniać . Przybijać piątki .
 Jak na prawdziwym koncercie !
- Brawa dla naszej Edzi - Krzyknął clown ,kiedy skończyłem występ. 

Usłyszeliśmy gromkie brawa , nie powiem po części byłem z siebie dumny . Nie idę do więzienia i polubiła mnie publiczność. Minusem jest właśnie to ,że cała publiczność(włącznie z Patricią) widzieli mnie ubranego w różową sukienkę . Nie powiem wstyd . Razem z wrednym clownem Tymkiem zeszliśmy ze sceny.
...
________________________________________
Hhahahhahhahha była beka !! Pisałam jaa i Patricia Miller
W następnym rozdziale :
-Co na to Patricia ? 
-Edzia to ma szczęściee
-Tymuś <333
-Foch ?
-Koniec ?
-Sen 
I wiele ,wiele więcej w rozdziale 51 , za 12 komentarzy :** Pytajcie postaciee!! proszę
Zapraszam do czytania i komentowania - dziękuję za tamte komy-