środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 48 - Wszystko się kończy ...

-Narrator-
Godzina 22:00 .
Na rozłożonym kocu od 5 minut leżała Patricia a obok niej jej chłopak Eddie . Bawili się świetnie , zapomnieli już o temacie ojców .Wpatrywali się w gwiazdy na niebie.Wydawać by się mogło ,że wszystko od teraz będzie idealne ,bez problemów ,sprawa z Sibuną się wyjaśni , z Eddim i tymi wizjami też . Niestety nadzieja matką głupich ...
Robiło się już zimno ,wiał silny wiatr . 
-Było miło ,ale widzę ,że zimno ci jest -odparł Eddie .
-Coo ? Mi zimno , nie ,chcę jeszcze popatrzyć na gwiazdy -protestowała Patricia
-Nie ma mowy !,idziemy - stanął z koca ,podał rękę Pat by wstała. Wstała z niechęcią mówiąc coś pod nosem . Eddie szedł pierwszy i opowiadał swoją ,,ciekawą '' historię życia . Patricia się z niego śmiała i z tego ,że kiedy był mały był niezłą fajtłapą . Wiele się w nim nie zmieniło . Fryzura inna , wzrost inny ...
Para była już w Domu Anubisa , Eddie cieszył się ,że czuję ciepło a Pat smuciła ,że chciała popatrzeć jeszcze na księżyc.
-No to dzięki za randkę -zaczęła Pat ,ale nie było jej dane skończyć gdyż w holu pojawił się Owłosiony Frycek , kazał im iść do gabinetu . 
Pan Fryderyk usiadł na krześle po czym zaczął mówić :
-Jesteście najgorszymi wyrzutkami całego Domu Anubisa.
-Ale co my takiego zrobiliśmy ?-pytał Edison.
-Jest godzina 23:00 , łamiecie regulamin ,macie gdzieś wszystkie zasady ! Nigdy nie spotkałem gorszych uczniów! A pracowałem w wiele Domach . Postanowiłem ,że wyrzucam was ze szkoły w trybie natychmiastowym .
Staliśmy zszokowani ...

 ***
-Nie nie zgadzam się ,pańskie zasady mam w głębokim poważaniu -słychać było w gabinecie pana Sweeta . Już od ponad godziny siedzieliśmy na korytarzu i wysłuchiwaliśmy krzyków taty Eddiego i uspokajania go naszego woźnego Frycka , a może byłego woźnego ?
Po godzinie ,,rozmowy '' a raczej kłótni ojciec Eddiego i pan Frycek wyszedł . Pan Sweet miał minę ,że mu ulżyło a pan Fryderyk minę typu ,, to nie koniec''
-I ?-Eddie był dość niecierpliwy
-Nie trzeba się martwić zostajesz -ulżyło mu .
-A ja ?-zapytałam
-A ty ... niestety ,ale nie udało się -zamurował mnie .

-Joy-
Stanęłam przed drzwiami do naszego pokoju. Wydobywały się z niego różne Dźwięki ,szlochania ,pociągania nosem. Trochę mnie to zmartwiło więc otworzyłam drzwi i wparowałam do środka. Ujrzałam Patricie na łóżku ,była zalana łzami. 
- Pat co się stało? - Spytałam podchodząc do niej i siadając tuż obok.
Spojrzała w moim kierunku :
-Nie ,nic się nie stało -wycierała łzy rękawem od bluzki
- No jak nic? Przecież widzę ,Pat powiedz mi - poprosiłam przyjaciółkę. 
-Nic się nie stało ,po prostu ... zostałam wyrzucona ze szkoły -odparłam smutno ,powstrzymywałam się od wybuchnięcia płaczem
-ALE JAK TO !?!! ?!?!  ?!?! ?!?!?! - Wydarłam się.
-Po prostu ,Pan Fryderyk zadecydował ,że ja i Eddie zostaniemy wydaleni ,okazało się jednak ,że Pan Sweet uratował swojego syna a ja się wyprowadzam -odparła smutna .
Jestem jej przyjaciółką ,wiem kiedy udaję ,że nic się nie dzieję a tak na prawdę ... no właśnie . Nie mogłam w to uwierzyć , wiedziałam ,że z tym owłosionym Fryckiem będzie problem ,wiedziałam . Postanowiłam zadać jeszcze jedno pytanie :
-Zamierzasz zerwać z Eddim? 
-Nie wiem ... miłość na odległość nie ma sensu ,ale ja nie potrafię myśleć o tym ,że ja i on ,że my ... ,że to już koniec . A ty co myślisz ? -zapytała
- W sumie to masz racje, związek na odległość rzadko się sprawdza, ale myślę , że powinnaś z nim o tym porozmawiać. - odpowiedziałam.
-I co mam mu powiedzieć ? , nie chcę z nim rozmawiać -zapytała
- Pat, mam wrażenie, ze oskarżasz go o to co się wydarzyło, a to przecież nie jego wina. Porozmawiajcie , dowiedz się co on myśli o tej sprawie i jak się czuje...- zasugerowałam.
-Dziękuję -przytuliła mnie mocno . Wiedziałam ,że nie będzie umiała mu tego powiedzieć ,tego co czuję . Ledwo wyznała mu miłość ,ale jak sądzę to on pierwszy jej to wyznał . 
-Joy ? , czy wszystko się ułoży ?-zapytała
- Mam taką nadzieję. Przecież dobrze wiesz ,że nikt z nas nie wypuści cię łatwo za próg tego domu. - zaśmiałam się ,mając nadzieję ,ze to ją trochę rozchmurzy. 
Zaśmiała się razem ze mną :
-Dziękuję
- Nie masz za co mi dziękować. - Odparłam. - To jak? Pójdziesz do Eddiego? - spytałam po chwili
-Pójdę -odparła ,ale nie teraz
- No dobrze. - Nie  było po co na nią naciskać ,wiedziałam ,że musi być gotowa na rozmowę z nim

-Patricia-
Poprosiłam Joy ,żeby poszła ,chciałam zostać sama i pomyśleć co mam powiedzieć Eddiemu . Usłyszałam pukanie ,nim się zorientowałam zobaczyłam głowę Eddiego :
-Hej -przywitał się 
- Cześć. - odpowiedziałam spuszczając wzrok. - Po co przyszedłeś? 
-Chciałbym z tobą porozmawiać -usiadł obok mnie
- W sumie ja z tobą też. - przyznałam.
-To dobrze się składa , chyba wiesz o czym chciałbym z tobą porozmawiać ?
Westchnęłam.
- Tak wiem. 
-Chciałbym Ci powiedzieć ,że ... jeśli ty wyjeżdżasz ja też -odparł pewny siebie
- Co? - Spojrzałam na niego zszokowana.- Nie ,Eddie nie możesz,
-A właśnie ,że mogę 
- Dlaczego chcesz to zrobić? - Spytałam.
-Bo ... uważam to za niesprawiedliwe -uśmiechnęłam się 
- Ale nic na to nie poradzisz...ja też nie. 
-Może poproszę ojca? -zapytał nagle
- Ale przecież on już powiedział ,że nic na to nie poradzi. Muszę wyjechać i tyle. Niestety. - znów posmutniałam. 
-Pat nie mów tego ,wszystko się może jeszcze ułożyć -delikatnie złapał mnie za rękę
- Tak ,bo Fryderyk zmieni zdanie. - powiedziałam ironicznie wywracając oczami. Przecież to było nie możliwe.
-Wiem!-krzyknął podekscytowany
- Co? - Zapytałam nie rozumiejąc.
-Idziemy złożyć wizytę Victorowi !
- Teraz? Nie mam zbytnio na to ochoty.
-Nie chcesz wiedzieć co robi twój ulubiony starzec?-zapytał ironicznie
- Nie bardzo. - odpowiedziałam.
-Patiii i tak pójdziemy a teraz wstawaj -podał mi rękę
- Ale po co mam do niego iść?  Nie chcę zgreda wysłuchiwać. Mam już dosyć popsuty humor. 
-Pójdziemy do niego spytać się jak się czuję ,nie żeby nas to obchodziło , zapytamy się kiedy go wypiszą i poprosimy ,żeby Cię przyjął -odparł dumny ze swojego pomysłu
- Zanim go wypiszą to Frycek już mnie wyrzuci ,zresztą pewnie już powinnam się pakować. - powiedziałam zniesmaczona. 
- No nie patrz się tak na mnie. Serio mówię. 
-Nie pozwolę Ci!  -krzyknął
- Ty to raczej nie masz w tym nic do powiedzenia. - odparłam o wiele ,wiele ciszej.
-Wiem -odparł smutny 
- Właśnie...w najgorszym wypadku...- urwałam. Może nie na miejscu było to teraz mówić. 
-Co ?-zapytał
- A nie ważne. 
-Wszystko jest ważne -popatrzył się  na mnie
- Chciałam powiedzieć ,że w najgorszym wypadku będziemy musieli się rozstać.
Odwrócił wzrok w inną stronę , nie chciał na mnie patrzeć : 
-Wiem -odparł
- Ale nie bierz tego do siebie. Szybko o mnie zapomnicie. 
-Ja na pewno nie -mruknął prawie nie słyszalnie
- Wiem ,że ty nie. - Uśmiechnęłam się. - Przynajmniej na początku. 
- A myślisz ,że on w ogóle coś na to poradzi? Przecież mnie nie lubi. Zresztą nikogo nie lubi. Jak się dowie ,że zostałam wyrzucona ,to będzie skakał z radości.
-Nie ,nie będzie miał komu dokuczać -odparł
- Dużo ludzi jest jeszcze w domu Anubisa. Może dokuczać każdemu ,a zwłaszcza tobie. To uwielbia. - Zauważyłam.
-Ach dobry Victor -rozmarzył się 
- Eddie zejdź na ziemie.Nie mamy po co do niego iść. 
- No chyba ,że po to ,żeby się zaczął naśmiewać. - dodałam po chwili.
-Victor nie jest taki -zaprzeczył
- Idź sobie do niego sam. - mruknęłam. - Ja nigdzie się nie wybieram. Zostanę w domu i zacznę się już pakować. 
-Nie będziesz się pakowała -oświadczył znowu
- Nie mam raczej innego wyboru. - odparłam.
-Jesteś na mnie zła ?-zapytał po chwili
-A mam powód? - odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie. 
-W sumie masz 
- To lepiej nie mów jaki ,bo puki co nie jestem zła. 
Uśmiechnął się promiennie 
- To idziesz do tego Victora czy nie? - Spytałam.
-A idziesz ze mną?
- Nie. - odpowiedziałam krótko. 
Popatrzył na mnie błagalnie
- Nie ,nie ma mowy. Nie mam zamiaru iść i wysłuchiwać jak ten staruch się naśmiewa. 
-Staruch ? Przecież on jest uroczy -próbował mnie zachęcić ,na marne
- Jeżeli tak bardzo go uwielbiasz to ci mówię. Idź sam. 
-Ty dobrze wiesz jak ja go uwielbiam -mruknął
- No ,twoja nowa miłość. - Zakpiłam. Powoli zaczynał mnie irytować.
-Twoja nowa miłość -zaczął mnie przedrzeźniać 
- Eddie jeżeli masz mnie zamiar wkurzać ,to już lepiej idź. - poradziłam.
-Wyganiasz własnego chłopaka ? Pa -pomachał teatralnie
-Jak mnie wkurza to wyganiam. W czasie kiedy ty będziesz sobie gadał z Victorem ,ja się spakuję. A tak na marginesie pozdrów go ode mnie. To cześć.
Eddie otworzył drzwi ,myślałam ,że może jeszcze posiedzi ,ale jeśli woli Victora spoko . Zza drzwiami stał Frycek ,który właśnie miał pukać :
-Widzę ,że się pakujesz ,wspaniale - odparł dumny ze swojego czynu
- Tak pakuję. - Westchnęłam. - znaczy jeszcze nie zaczęłam ,ale właśnie miałam zamiar. 
-Dobrze -mruknął uśmiechnięty
- O której mam się wynieść? - Spytałam. 
-Masz jeszcze trzy dni ,które zostały wybłagane przez Pana Sweeta -odparł kipiąco
- Dobrze ,a właściwie jeżeli mogę zapytać ,po co pan tu przyszedł? 
-Chciałem sprawdzić jak wygląda sytuacja -i ten jego uśmiech ,który wywoływał u mnie wymioty
- No to już pan wie. - Odparłam. 
-Wiem ,donie zobaczenia -odparł
- Tak. Donie zobaczenia. - mruknęłam wkładając pierwszą bluzkę do walizki. 
Woźny zostawił mnie wreszcie w spokoju , po chwili zobaczyłam głowę Eddiego :
-Myślałam ,że poszedłeś 
-Victor nie zając ,nie ucieknie
- Aha. - Tylko na tyle było mnie stać. Kompletnie nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Fryderyk zdołował mnie jeszcze bardziej. Ręce mi się trzęsły z nieładem ładując do walizki zawartość szuflady. 
-Pat błagam Cię nie smutaj !-poprosił
- Jak mam nie smutać skoro mam jeszcze tylko 3 dni na spędzenie z wami?! A wiem ,że i tak większość tego czasu spędzę tutaj pakując się. - Wytarłam szybko łzę ,która właśnie spływała po moim policzku. Szczęście ,że była ona pojedyncza i ,ze nie było ich więcej. 
-Patricio ,nie wyjedziesz ja to załatwię -podszedł koło mnie , przytulił mnie . Nie chciałam się z nim przytulać to by świadczyło o tym ,że się poddaję , ale to i tak już nie ma znaczenia
- Nie załatwisz. Z tym trolem nic się nie da załatwić. - odpowiedziałam odsunęłam się od niego by po chwili znów wsadzić do walizki kolejne ubrania. 
-Dobra! Zaraz do Ciebie przyjdę muszę załatwić pewną ważną sprawę -uśmiechnął się ironicznie
- Co masz zamiar zrobić? - Zapytałam. 
-Idę się pakować !-krzyknął
- Po co się będziesz pakował? Eddie przestań świrować! - Jęknęłam.
-Nie świruję ! Zaraz wracam -pobiegł bardzo  szybko 
- No i ześwirował. - westchnęłam ,po czym wróciłam do pakowania swoich rzeczy. 
Usłyszałam pukanie ,myślałam ,że to może Eddie , dziwne ,że tak szybko się spakował czy co on tam robi ,odparłam proszę . W moim pokoju pojawił się Jerome :
-Ej wiesz czemu Edzio się pakuję ?-spytał poirytowany nim zobaczył moją torbę . 
-Wyy wy wy -nie mógł wydusić z siebie , wy chcecie razem uciec ?-nie wiedziałam kto był w większym szoku on czy ja
- Nie. - odpowiedziałam od razu. - Co ci strzeliło do głowy ? 
-Ty i on pakujecie się ,jesteście razem . Za dużo informacji !! -zaczął udawać ,że się przegrzewa
- On się pakuje ,bo mu odbiło! - Pożaliłam się.
-A więc tobie też ?-Jerry dalej nie rozumiał 
- Nie! Ja się pakuje ,bo...bo zostałam wyrzucona ,ok? Nie pytaj o nic więcej.
Patrzył się na mnie zszokowaną miną :
-To żarty nie? Nie mów mi ,że tu jest ukryta kamera-zasłonił włosy i zaczął je poprawiać ,nikt nie może zobaczyć w takim stanie moich włosów -tłumaczył swoje idiotyczne zachowanie
- Ja mówię serio Jerome. - Powiedziałam obserwując to co robi. 
Jednak zignorował moje słowa i dalej poprawiał fryzurę
- Dobra wiesz co? Idź już stąd. - Poradziłam. - Serio nie mam ochoty ani nastroju na twoje wygłupy.
-Nazywam się Jerome Clarke , bardzo lubię swoje włosy -zaczął gadać do mojej torby ,niby ,że tam jest ukryta kamera
 -Jerome wyjdź! - Krzyknęłam poirytowana.
-Umiem tańczyć w rytmy disco -zaczął tańczyć do torby 
Wzdychając podeszłam do szafki nocnej i podniosłam telefon ,po czym włączyłam nagrywanie i skierowałam kamerkę na tego pajaca.
-Umiem również śpiewać ,zaczął śpiewać wlazł kotek na płotek potem jednak znudziła mu się ta piosenka i zaczął jęczeć (czyt-śpiewać) disco .
- Dobra Jerome ,po wydurniałeś się już. A teraz wyjdź z mojego pokoju! - powiedziałam. 
-Dziewczyna z klubu Disco !!  -zaczął się drzeć
- Jerome to się robi nudne! 
-Masz rację Patricio ,ja uwielbiam ją ,ona tu jest i tańczy dla mnie . Patricio tańcz -zachęcał mnie
- Nie ma mowy ,świrze. - odparłam i usadowiłam się na łóżku. Obserwując go jak się tak wydurnia dopiero dochodziło do mnie jak bardzo będę za nim tęsknić ,zresztą tak samo jak za wszystkimi.
-Ona i on już nikt wczoraj miłość -zmienił repertuar
- Wsadzę to video do internetu. - powiedziałam śmiejąc się i wciąż nagrywając go komórką. 
Znów zaczął zmieniać repertuar  ,przez chwilę zastanawiał się co wybrać ,zdecydował się na jesteś szalona . 
-Jesteś szalona !! -wskazał ręką na drzwi , dziwnym trafem pojawił się tam Eddie z zażenowaną miną 
- Nie pamiętam ,żebym był dziewczyną. - odparł powoli przekraczając próg pokoju ,po czym posłał mi pytające spojrzenie. 
-Jesteś szalony !!-poprawił się 
- To już nie piosenka. - zauważyłam śmiejąc się. 
-O co chodzi?-zapytał przestraszony Wiesiek
- Najpierw ty ześwirowałeś ,a teraz Jerry. - wyjaśniłam.
-Król z klubu disco  -krzyczał Jerry
- Chyba Dureń z klubu disco. - mruknęłam na co Eddie zaczął się śmiać
...
_____________________________________________
Hej !
Taaa sorry ,że akurat w tym momencie ,ale chyba tyle na dzisiaj wam wystarczy nie ? xD
Rozdział był pisany z (jak już wspominałam ) genialną Patricią Miller (jak rozdział  47 )
Jestem bezlitosna wiem :D Nie zabijcie mnie proszę !!
W następnym rozdziale :
-,,Genialny '' pomysł 
-Jerry ...
-Basen ???
-Obciach
-Szok 
I wiele ,wiele więcej w rozdziale 49  ,który pojawi się w piątek lub w sobotę ( za 12 komentarzy )
Zapraszam do czytania i komentowania ;)
Zadawajcie pytanie postaciom - wszyscy (którzy byli pytani) odpowiedzieli ;)

12 komentarzy: