środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 52 - Szaleństwo zakupów ...


-Patricia-

Zrobiło mi się go żal ,może faktycznie nie powinnam go tak traktować? Przecież był moim chłopakiem ,no i nie powinnam się tak zachowywać ,zwłaszcza ,że zostały tylko dwa dni ,a później już raczej nigdy go nie zobaczę. Nie panowałam nad swoimi nogami ,same zaczęły iść w kierunku pokoju chłopaka ,kiedy nie wiadomo skąd przede mną pojawiła się Amber. 
-Cześć kochana co zamierzasz dzisiaj robić ? -radośnie zapytała Amber
- Nie wiem. - Odpowiedziałam powoli.
-Może ... wybierzemy się na zakupy ! To nam dobrze zrobi !
- Ja nie chodzę na zakupy ,zapomniałaś?
-No Pat proszę Cię ,chodźmy ! Będzie fajnie , może zmienimy Ci styl ?  -zaproponowała
- Ty się odczep od mojego stylu! - Krzyknęłam.
-No dobrze ,przepraszam - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem . Było to coś pomiędzy proszę nie zostawiaj mnie sama a nie lubię sama chodzić na zakupy . Patrzyła się na mnie dosyć długo ,czułam ,że zaraz ulegnę jej propozycji .
- No dobra niech ci będzie. - 
Westchnęłam.
-Yey ! -krzyknęła podekscytowana tym faktem . Osobiście nie cieszyłam się tak bardzo jak Amber ,ale to przynajmniej pozwoli mi zapomnieć o tym ,że olewam Eddiego .A przecież on nic takiego złego mi nie zrobił!
- To gdzie idziemy? - Spytałam bez entuzjazmu.
-No na zakupy ,ale gdzie to już tajemnica ! -odparła 
- Chcesz mnie porwać?! - Udałam przerażenie.
-Niee , nie żartuj nawet . Jakby Alfie się pytał to kosmici nie istnieją pamiętaj -dała mi radę ,po czym usiadła na kanapie .
- Rozmyśliłaś się? Zostajemy w domu? - Spytałam z nadzieją.
-Nie ! Wykluczone idziemy na zakupy !
Jęknęłam i usiadłam obok niej.
Nie minęło dużo czasu nim w salonie znaleźli się  uczniowie Domu Anubisa . Wszyscy zaczęli zajmować miejsca , ja poszłam do kuchni oznajmić Trudy ,że już skończyłam pracę . Wróciłam do pokoju ,wszyscy usadowili się już przy stole ,na moje nie szczęście wolne miejsce było tylko obok Eddiego ,westchnęłam głośno i odsunęłam krzesło ,po czym powoli usiadłam. Chłopak posłał mi smutne spojrzenie i wbił wzrok w talerz. 

Wiedziałam ,że dalej mnie ignoruję , wiedziałam . To było jasne , nie chciałam się z nim kłócić , nie wiedziałam jednak  jak się z nim pogodzić.
Westchnął ciężko i kiedy Trudy nałożyła mu jedzenie na talerz  schował ręce pod stół. Wynikało z tego ,że nie ma zamiaru nawet jeść. Miałam jeszcze większe wyrzuty sumienia ,że go tak potraktowałam. Wolnym ruchem złapałam jego dłoń i splotłam nasze palce. Wiedziałam ,że Eddie jest zdziwiony tym co właśnie zrobiłam . Popatrzył się na mnie niepewnie.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. 
- Patricio pamiętaj o naszym wypadzie. - Przypomniała mi Amber. Zerknęłam na nią spod łba.
- Jakże bym mogła zapomnieć? 
-Cudownie -mruknęła ,po czym zaczęła rozmawiać z Alfim , o czymś bardzo mądrym 
- To będzie koszmar. - Jęknęłam do siebie zamykając oczy ,nie wiedząc co robię oparłam czoło na ramieniu Eddiego ,ale szybko się opanowałam i udałam ,że nic takiego się nie stało.
- Ej ,ej ej ! Nie jesteście sami. - Zauważył Jerome. - Poza tym nasz łysol jakby się dowiedział ,że macie kontakt fizyczny to spieni się jeszcze bardziej niż teraz. 
-Mnie nie wywali -mruknęłam przybita.
- No fakt ,ciebie nie może...bo już to zrobił. - Odparł wkładając sobie kawałek kiełbasy do buzi.
- Przynajmniej mnie może. - Odezwał się Eddie. 
-Wielka strata -mruknął Jerome . Denerwowało mnie jego podejście do tej sprawy tym bardziej ,że to przez niego zostałam wyrzucona.
- Ee ,tam co tu po mnie? - Zapytał Eddie wzruszając ramionami. - Pat wyjedzie to będę czekał tylko na to ,żeby mnie też ten łysol wywalił. 

Zdenerwowało mnie to co mówił ,on tak na serio? Zamachnęłam się wolną ręką i uderzyłam go w czubek głowy. 
- Przestań gadać głupoty. - Powiedziałam do niego. 
-Ał -jęknął z bólu 
-Ej ,ale to na serio bolało -skrzywił się poprawiając włosy . 
-Jestem z Ciebie taki dumny !! -usłyszeliśmy głos Jeroma , prawdę mówiąc nie chciałabym ,żeby mój chłopak znaczy mój były chłopak był taki jak Jerome . Eddie tylko się na  niego popatrzył  dziwacznie i wrócił do nie jedzenia . 

Atmosfera robiła się dosyć znośna . Niestety nie na długo ,gdyż do pokoju wszedł Owłosiony Frycek . Jak zawsze wyprostowany ,poprawiał swoją łysinę .
-Dzień dobry -przywitał się z nami.
-Pst -szepnęła Nina .
 Na początku nie wiedziałam o co jej chodzi ,kiedy jednak poszedł Frycek i inni uczniowie (włącznie z Eddiem) i została cała Sibuna dowiedziałam się .
-Patricio chcielibyśmy Ci powiedzieć -zaczęła Amber -Że razem z Niną , jeśli chodzi o Sibunę ...  - nie wiedziała jak zacząć rozmowę
-Mamy następne wskazówki , razem z Amber poszliśmy szpiegować Rufusa  , przez przypadek go dotknęłam i dzisiaj w nocy przyśniła mi się podpowiedź -wyręczyła Amber Nina.
-Fajnie ,tylko wiecie ,że ja wyjeżdżam , mam nadzieję ,że sami ... sobie poradzicie -wypaliłam ze smutkiem . 
Prawdę mówiąc Sibuna to całe moje życie , zagadki , wszystko co tak kochałam . Nie powróci nigdy ... Nawet ta dawka adrenaliny ! Kochałam to ... 

- Ale teraz chcesz iść?-zapytałam. Blondynka nawet nie była skora by mi odpowiedzieć. Zamiast tego szarpnęła mnie za rękę i wyprowadziła na zewnątrz.
-Mam tyle sklepów do pokazania ci ! -pisnęła uradowana . Nie wiedziałam czemu ekscytuję się zakupami ,ale szłam za przyjaciółką
- Czy jakikolwiek ma ciuchy w moim stylu? - spytałam.
Pokręciła przecząco głową :
-Ale nie martw się ja jako znawczyni stylu Ci pomogę -uśmiechnęła się
- Tego się właśnie obawiam.  - mruknęłam niezadowolona. Wchodziłyśmy właśnie do pierwszego sklepu.
Nigdy nie widziałam w jednym sklepie tyle różu , blondynka szybko zapominając o całym świecie pobiegła do wieszaków i zaczęła oglądać ,piszczała przy tym .
- Amber nie myślę by te ciuchy były warte twojego zachowania. - skomentowałam.
Jednak ona mnie nie słyszała , wzięła do ręki jakieś różowe ubrania , po czym pobiegła do przebieralni. Całkowite przeciwieństwo mnie.
Westchnęłam i poszłam za nią. Pewnie będzie chciała żeby jej do radzić,pomyślałam.
-O boże wszystko jest takie cudowne !!-usłyszałam w przebieralni , nie sądziłam ,że tak będą wyglądać zakupy z Amber . Myślałam ,że to ONA będzie mnie dziwacznie ubierała , szukała jakiś ubrań . Natomiast ona zajmowała się wyłącznie sobą . Było mi to na rękę
- To znaczy ze kupujesz i wychodzimy?-spytałam.
-Może tak -usłyszałam -Ale to jeszcze trochę potrwa -mruknęła

- Czy mogę iść do domu?
-Nie ! Nie możesz , musisz mi pomóc , doradzić -odparła


- To wyjdź i się pokaż. - zasugerowałam,. - Jak mam ci do radzić jak cie nie widzę?
-No dobrze ,tylko ostrzegam wyglądam zjawiskowo - odezwała się po czym wyszła z przebieralni . Miała na sobie różową sukienkę , wyglądało dosyć ładnie przyznaję .

 -Fajnie. Kupujesz?
-Tak ,tak i jeszcze raz tak !!Teraz następne suknie -mruknęła i zniknęła w przymierzalni.

Usiadłam na pufie i odetchnęłam głęboko. To był dla mnie jakiś koszmar.
Zapowiadały się długie godziny czekania . Mogłam pójść z Eddim na randkę,ale nie ja wolę siedzieć w sklepie i czekać na nie wygodnej pufie na Amber .
- Założyłaś już kolejną?-zapytałam zniecierpliwiona.
-No poczekaj chwilkę -mruknęła 

- To tortury!-pożaliłam się.
Usłyszałam kroki , podniosłam głowę . Amber w następnej różowej sukience .
- I jak ?-zapytała

- A może coś tak w innym kolorze?-zaproponowałam. - Na przykład czarnym?
-Nie ! Czarny jest smutny a różowy wesoły ! -krzyknęła

- Do przymierzalni blondynko.- powiedziałam wiedząc ,że nie byłam jedyna która ja słyszała. Dużo par oczu teraz na nas patrzyło.
Na nie wygodnej pufie siedziałam z jakieś dwie godziny , byłam wściekła na Amber . Ucieszyłam się jednak ,gdy wyszła z przymierzalni . Nie wiem ile chciała kupić sukienek ,ale było ich dużo .
Myślałam ,że spalę się ze wstydu kiedy sprzedawca powiedział cenę i okazało się ,że Amber nie stać na nic.
-Ale to nie możliwe! -krzyknęła  wściekła
- Amber może darujmy sobie te zakupy i wracajmy do domu...Chodź kupiec ci hotdoga...
-Nie!! Ten kretyn się pomylił !! To nie prawda-zaczęła mu wygrażać . Nie chciałam ,żeby Amber trafiła do więzienia dlatego też wyprowadziłam ją z sklepu . Krzyczała przy tym wyzywając.

- Amber uspokój się!- próbowała ja przekrzyczeć. - Brak pieniędzy i nowych ciuchów to nie katastrofa
-Niee!! Moje maleństwa!!Niee!! -krzyczała głośniej . Było mi za nią wstyd . Podeszłam z nią do budki z hotdogami ,po czym zamówiłam dwa . Jeden dla mnie drugi dla Amber.
- Masz zapchaj się. - powiedziała kiedy sprzedawca wręczył mi jedzenie i podałam hotdoga Amber.

Usiadłam z nią na ławce ,oczy miała zalane łzami . Posłusznie jadła hotdoga ,kiedy skończyłyśmy wreszcie się odezwała :
-Przepraszam ... zachowałam się głupio ,miałam tobie pozmieniać styl a zamiast tego jak zobaczyłam te piękne sukienki , straciłam rozum .
Zaśmiałam się :
-Nic się nie stało Amber , nie myślmy o tym . Posiedźmy w spokoju , to ostatnie chwile ,które spędzamy razem - odparłam ...

___________________________________________________
KONIEC !
Tatda! Rozdział pisany z genialną osobą -jak już wspomniałam - Patricią Miller czyli Olą :D
Bardzo dziękuję Ci ,że pisałaś ze mną te rozdziały :** 
W następnym rozdziale :
-No właśnie następny rozdział jest jeszcze nie napisany . Dlatego też wyjątkowo pod tym rozdziałem nie wstawię w następnym . Buźka :*

PS-TO jest taki prezent Świąteczny-

7 komentarzy:

  1. Superaśny :**
    Ale weź zrób coś w końcu żeby została bo nie wyrobię!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny!!!!!!!! przepiękny!!!!!!!!!!! fajowy!!!!!!!!!!! i .... jeszcze.... kurcze słownik by się przydał no dobra :D więc cieszy mnie kilka rzeczy:
    1 sibuna wraca!!!
    2 spis treści zaktualizowany (wiem że ni na temat ale jestem z tego zadowolona)
    czekam na next :)
    oddana czytelniczka xoxo :****

    OdpowiedzUsuń
  3. niech pat nie wyjedzie bez niej to samo a co z peddie

    OdpowiedzUsuń
  4. To wysłałam Ci mój E-mail, ale popsuła się ładowarka do mojego tableta i nie mogę sprawdzić poczty więc nie wiem czy mi odpisyłaś.

    OdpowiedzUsuń