sobota, 22 marca 2014

Rozdział 65 -Bezsilność ....





Rozdział dedykuję Peetusiowi , mojej Natalcee :** .Za to ,że zawsze umiesz mnie  rozśmieszyć nawet swoimi GŁUPIMI parringami :p


Żadna wielka miłość nie umiera do końca .Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc,ale ona jest sprytniejsza - wie ,jak przeżyć.

-Narrator-
Victor siedział w szpitalu jeszcze parę dobrych dni , wiedział on ,że jeśli wyjdzie ze szpitala zacznie się brać za pomaganie Erykowi i zakładanie konta. Miał już nawet pomysł na to ,jedynie Mick mógłby ten pomysł zrealizować.

Victor ,gdy poczuł zapach powietrza uśmiechnął się pod nosem po czym podszedł do Eryka:

-Świetnie wyglądasz-zachwalał go Eryk.
Victor jak to Victor ,uśmiechnął się z przekąsem .
-Wiem ,wiem . Dobrze to gdzie idziemy?
Pan Sweet opowiedział mu cały plan jak to ma być . Staruszkowie kierowali się do Domu Anubisa.
-Corrbier!!-krzyknął Victor przy wejściu ,zrobił on niezłe zamieszanie ,bo już po chwili wszyscy zaczęli schodzić na dół . Patrzyli oni na niego z niedowierzaniem w oczach.
Wszystkim wydawało się ,że Victor już dawno umarł ,że do końca życia Frycek będzie się nad nimi znęcał.
Niespodzianka była wielka ,wszyscy zaczęli się przytulać do Victora . On krzyknąwszy ,żeby się uspokoili poczuł mocny ból.
Trudy nie mogła się powstrzymać i ,gdy tylko zobaczyła Victora mocno go przytuliła. 
-Cieszę się ,że Cię widzę-powiedziała ze łzami w oczach . Wydawało jej się ,że to sen jednak to nie był sen to była rzeczywistość . 
Victor ,gdy wreszcie skończył rozmawiać z uczniami jak i z Trudy postanowił uciąć sobie krótką pogawędkę z Mickiem. Uczeń był mu coś winien :
-Naprawiłeś mój komputer?-zapytał od razu.
Blondyn pokiwał głową ,po czym przeszedł do sprawy nagrody .
-Hmmmmm dostaniesz ode mnie taki zaszczyt ,że założysz mi konto randkowe !-krzyknął podekscytowany .
Victor mimo tego ,że parę godzin co wyszedł ze szpitala postanowił nie tracić czasu. Carpe Diem! Chwytaj dzień !!

Wytłumaczył Erykowi nagłą sprawę po czym razem z Mickiem udali się do jego gabinetu . Zaskoczony Victor ujrzał Fryderyka.

W jego oczach Frycek wyglądał na zwykłego tchórza. Rodennmar rozejrzał się po gabinecie , był przestraszony . Nie rozumiał jak ktoś mógł tak skrzywdzić Corrbiera (nie miał na myśli dzieci ,on nie miał ).
-Wynoś się stąd morderco!-krzyknął na Frycka,który oszołomiony patrzył się na Victora.
Victor zniszczył mu cały plan , plan z Rufusem...
-Co ty tu robisz?!-krzyknął przestraszony .Jedynie Mick nie rozumiał całej kłótni , wyglądało to trochę na to ,że oni się znają. Jednak wbrew pozorom tak  nie było.
Victor doskonale pamiętał ten dzień , dzień w,którym został pobity przez Fryderyka . Pamiętał jego twarz. 
-Wezwać policję !-krzyknął po czym owłosiony uciekł z gabinetu .

Rodennmar poczuł ulgę i rozczarowanie. Z jednej strony Frycek nie będzie tutaj rządził , Victor ma wolną posadę . Z drugiej strony Frycek jest na wolności w każdej chwili może przyjść do Victora.


Blondyn patrzył się na to wszystko zaciekawiony ,dopiero ,gdy usłyszał głos staruszka otrząsnął się.

-No co się tak patrzysz?-spytał-Lepiej by było ,gdybyś wreszcie założył mi te konto randkowe-mruknął po czym wygodnie rozsiadł się w krześle.

Mick zajął się czarną robotą ,komputer działał jak nowy . 


Blondyn usiadł obok Victora ,po czym kliknął stronę ,,Randki'',po czym kliknął ,, zarejestruj się''


Imię:Victor
Nazwisko :Rodenmaar
Kolor włosów:Brunet.
Kolor oczu:Zielony
Mick zawahał się :
-Victorze w tych czasach to nie przejdzie dalej -mruknął .
-To co proponujesz?-zapytał
Mick zaczął zmieniać różne rzeczy , tak aby Victor sobie kogoś fajnego znalazł.


Imię : Victor Vicio gangster 
Nazwisko:Szlachta Rodenmaar
Kolor włosów:Przystojny brunet 
Kolor oczu: Fajny 
Hobby:Śpiewanie
Nie znoszę: Frajerów
Jestem gruby/chudy/wysportowany
Wysportowany !
Marzenie: Znaleźć sobie piękną żonę
Rok :1946
-Po moim trupie!!-krzyknął Victor widząc datę , nie jestem taki stary -mruknął . Chłopak natomiast odpowiedział mu tak jasne i kliknął przycisk,,zarejestruj ''

Vicio szybko wziął od blondyna komputer ,po czym zaczął przeglądać profile . Robił to bardzo długo ,czytał informację o ludziach , nie mógł uwierzyć ,że tyle kobiet lubi dzieci ... szczyt chamstwa ...


Założyciel konta randkowego nie spodziewał się ,że tyle czasu stracił przeglądając profile ,dopiero zdenerwowany Eryk uświadomił mu ile stracili czasu.


Staruszek oczywiście protestował , bardzo spodobało mu się te całe ,,randkowanie poprzez internet ''.

Jednak Sweeta to nie ruszało , wyłączył komputer po czym razem z protestującym udał się na spacer. Na wycieczkę ... 
Na wycieczkę przez życie? Nikt tego nie wiedział ,cel był tylko jeden. Znaleźć Eddiego . 

-Gdzie my idziemy?!-krzyknął Victor zdenerwowany ,przez całą drogę myślał bowiem o tym czy ktoś mu odpisał na wiadomość . Napisał on do masy osób. Eryk odparł mu ,żeby nie marudził po czym ruszyli dalej...





Siedziała na podłodze ,oglądając fotografie

w mieszkaniu w ,którym kiedyś mieszkała  z chłopakiem **
Wracały emocje i wspomnienia .
Przychodziło niebo i odpływała ziemia ...

Pytała '' Co mam zrobić , co pomoże mi ?

Ja nie mogę dłużej w takiej samotności żyć...
Mija tyle dni ,wokół puste ściany .
Dlaczego musiał odejść ktoś tak kochany.?''

Przez chwilę przyszła jej myśl ,by zobaczyła znów chłopaka ,było tylko jedne wyjście .
Śmierć.
Nie wyobrażała sobie życia bez niego , chciała zrobić to ,by być z ukochanym ....

,,Wiem ,że to miało być inaczej.
Wiem ,że niczego nie naprawię płaczem ...
Tak bardzo pragnę ,z Tobą być.
Kiedy nie ma Ciebie ,ja już nie mam nic...''
Wyciągnęła nagle kilkanaście tabletek.
Wiedziała ,że nie powinna tego robić . To nie zależało już jednak od niej . 

Ostatnie dziesięć sekund?-pomyślała ,po czym zaczęła odliczać.

10...9...8...7...6...5...4...3...2...1...
-CO TY ROBISZ?!-krzyknął zdenerwowany Daniel.
-Odejdź-wybąkała-Życie nie ma sensu rozumiesz?! Nie ma .... Jego nie ma i... mnie też nie będzie.
-Skąd wiesz ,że nie żyję!?-wziął jej tabletki po czym schował je do kieszeni.
Rudowłosa nic nie powiedziała ,była w złym stanie.Nie przemyślała tego ,że nie wiadomo czy żyje . 
Brunet delikatnie przytulił ją , obiecał sobie ,że nie zostawi jej nawet na chwilę. Ona może zrobić wszystko...
A brunetowi bardzo zależało na Patrici .


Spotkajmy się ,znów ,po drugiej stronie ....
Nie mogę znieść myśli ,że to już koniec....
____________________________________________

Witajcie!
Po pierwszeee baaardzo przepraszam za to ,że chciałam wam uśmiercić Pat ;c
Fragmenty pisane takim tekstem to fragment piosenki Verby-Młode wilki 7 (dziękuję Oli za pomoc w wyborze piosenki)
**-w mieszkaniu w ,którym kiedyś mieszkała  z chłopakiem ** p to - no to trochę się różni ,ale już nie będę piosenki zmieni.ć
Mam nadzieję ,że mnie nie zabijecie:ccc
Pozdrowionka(wydaję mi się ,że ten rozdział to jeden z najgorszych jaki kiedykolwiek napisałam)
Liczę na komentarze ;D pozdrowionka :33. 
                                                                                                        Magda Po prostu <3

6 komentarzy:

  1. Rozdział super.Kocham Verbę

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah nie ma za co :* rozdział genialny ;) Ale spróbuj zabić Patty, a ostrzegam... Zabije cię moją patelnią!!! Ona ma żyć i Edzio też! xD Peddie forever!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super !!! Czekam na next !!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super .
    -Radosna

    OdpowiedzUsuń